Świadectwo Mariusza
Treść
Noc z piątku na sobotę (1/2 kwietnia) 2005 r., godz. 2.23.
Przez cały dzień docierały do mnie (do nas wszystkich) dramatyczne wieści o stanie zdrowia Papieża. Przez prawie cały dzień silne poczucie przygnębienia.
Wracając, poszedłem kupić sobie pizzę na kolację. Przechodziłem koło mojego kościoła w parafii i widzę ludzi, którzy idą do tego kościoła. Zagadnąłem grupkę i dowiedziałem się, że niektóre kościoły organizują nocne czuwania. Poszedłem więc do najbliższego, św. Jakuba. Byłem tam k. 24.00 ale wytrzymałem tylko do 1.40. Odmówiłem Różaniec oraz Koronkę.
Pod koniec mojego czuwania zastanowiłem się dlaczego takim przerażeniem, smutkiem napełnia mnie myśl o śmierci Papieża. I doszedłem do wniosku, że gwarantował on jednak znaczną stabilizację oraz bezpieczeństwo świata. Potrafił donośnym głosem bronić życia. Wyrażał myśli bardzo wielu osób, umacniając ich w przekonaniach z jednej strony, z drugiej zaś dotykał sumień, a może tylko interesów polityków oraz innych decydentów, ostrzegając: nie wolno wam tego zrobić. Tak, gdy Papież odejdzie, zniknie poczucie pewnego bezpieczeństwa....
A jednak w kościele była taka ekspozycja – Chrystus Zmartwychwstały i napis: Ja jestem z wami. A obok obrazek Jezusa Miłosiernego. I jeszcze przyszło mi do głowy to, co pisała św. Teresa od Dzieciątka Jezus, że po swojej śmierci będzie zrzucać deszcz róż na ziemię.
A więc jest nadzieja !
Choć ostatnie wydarzenia nie napawają optymizmem. Dużo zła dzieje się wokoło.
Niech Bóg ma nas w swojej opiece !
W niedzielę jadę do Łagiewnik, na Święto Miłosierdzia.
Sobota
Wieczorem, k. 21.00 poszedłem do kościoła w mojej parafii. Wracałem k. 21.50 i gdy dochodziłem do bloku usłyszałem, w oddali, dzwony. Więc stało się...
Zadzwoniłem do rodziców, a następnie wróciłem do kościoła. Krótka modlitwa i powrót do domu.
Włączyłem telewizor. Oglądałem dość długo. W międzyczasie otworzyłem Ewangelię i jakoś tak od razu trafiłem na słowa “Ty jesteś Piotr (czyli Skała), i na tej Skale zbuduję Kościół Mój, a bramy piekielne go nie przemogą...”.
To mnie bardzo uspokoiło. Spakowałem się na niedzielną pielgrzymkę do Łagiewnik...
Przemyślenia po wielu dniach od 21.3
Dość szybko dotarło do mnie, że przez cały czas pontyfikatu, który objął całe moje świadome życie, Papież stał się jakby członkiem rodziny. Może nawet domownikiem, dzięki swojej częstej obecności w mediach. Mimo tego, że ostatnio tak często starano sprowadzić się tę obecność do najzwyklejszego zaspokajania ciekawości o jego stanie zdrowia.
Dzięki innym źródłom poznałem jego myśl i nauczanie. Pamiętam tak mocno kazanie podczas jednej z moich pieszych pielgrzymek do Częstochowy, wygłoszone na kanwie jego Listu o pielgrzymowaniu do miejsc związanych z historią zbawienia. Po powrocie przeczytałem ten głęboko wzruszający list i często do niego wracam. Podobnie jak do wielu innych, poruszających dokumentów.
Mariusz z Warszawy