Przejdź do treści
Jan Paweł II 18 rocznieca śmierci
Jan Paweł II Wielki
Przejdź do stopki
Przejdź do treści

Wydarzenia

“Wiara góry przenosi”…

Treść


Wiara góry przenosi… Ile w tej wierze musi być więc siły… Ile Bożej mocy…

Gdy jestem w górach, czuję to jeszcze bardziej. Zwłaszcza podczas rekolekcji. Gdy z różańcem w ręku, stojąc na szlaku i modląc się o dobrą pogodę - deszcz ustaje i zza chmur wyłaniają się świetliste promienie słońca… Gdy mogę znów podziwiać piękno stworzonego świata, cudowne górskie krajobrazy…

Potrzebny jest niekiedy czas, aby wyprostować pewne zawiłe sprawy w swoim życiu, aby oderwać się od swojego błędnego myślenia i spojrzeć na pewne rzeczy z Bożej perspektywy. Czas, w którym nie pędzimy za tym, co i tak ucieknie, nie szukamy tam, gdzie i tak nie znajdziemy, nie idziemy tam, gdzie nie warto dać kroku…Czas rekolekcji jest takim czasem. Na własnej osobie odczułam tam nieraz siłę i moc modlitwy i odczuwam nadal. Modlitwa, która łączy serca, którą ożywia tylko autentyczna wiara i prawdziwa jednocząca miłość. Gdy czuję w sercu pokój, gdy szczęście ogarnia moją duszę, gdy wielkie problemy nagle znikają, stają się tak mało znaczące w świetle tego ogromu Bożej Miłości. Aż chce się skakać z radości! I znów przypominam sobie, że to całe piękno świata przecież pochodzi od Boga, wszelka miłość, wszelkie dobro. Moje życie też - należy do Pana! Jaki wstyd, gdy sobie uświadomię, że ze mnie czasem taka sklerotyczka… Nie można nie obfitować w owoce rekolekcji tak zawierzone Matce Bożej.

Ksiądz Witold, prawdziwy Rycerz Niepokalanej, do końca oddany Maryi, powierzył Jej wszystko (nawet prowadzenie autobusu!:). Tak, to Maryja prowadziła:) Myślę, że to stwierdzenie nie jest przesadne, zwłaszcza, gdy przypomnimy sobie słowa naszego Ukochanego Papieża Jana Pawła II, który kiedyś powiedział o Radiu Maryja :”Nigdy nie spodziewała się Matka Boża, że będzie mówić przez Radio". Zatem jestem już pewna, i odczułam to na własnej skórze - gdy zawierzymy się Maryi - Ona ogarnie nas Swą Matczyną troską tak bardzo, że poczujemy Jej obecność w naszym życiu całkiem namacalnie.

Rekolekcje to wyjątkowy czas Boży. Dana nam niejako Łaska. Człowiek skorzysta z niej na tyle, na ile się otworzy. To chyba najważniejsze. Pozwolić, by Pan Bóg przemieniał moje serce. By wszystkie moje czyny, myśli, plany, obowiązki, wszystkie marzenia, chwile trudu i chwile radości, by wszystko było skierowane na drogę, którą Pan mi wyznaczył. Którą mi wyznacza każdego dnia na nowo. Tylko wtedy można odnaleźć prawdziwe szczęście i pokój serca. Czas oddany Bogu zawsze jest dobrze wykorzystany. Dlatego nawet pomimo tego, że w czasie naszych rekolekcji z pogodą bywało różnie - wszystko było jakby przez Kogoś kierowane i planowane. Żadna chwila nie była zmarnowana.

Nie zapomnę widoku Trzech Koron od strony Słowacji… Nasza wyprawa tym malowniczym szlakiem była dość niezwykłym doświadczeniem, z którego można wiele odczytać. Była to niedziela, przedostatni dzień naszych rekolekcji. Zdania, co do sposobu spędzania wolnego czasu były podzielone. Do wyboru mieliśmy odpoczynek nad wodą bądź wędrówkę brzegiem Dunajca z przekroczeniem granicy słowackiej. Ksiądz dał nam wolny wybór - i część z nas wybrała odpoczynek nad wodą.. Zaś reszta - nasza licząca zaledwie kilka osób grupka, wraz z naszym Ojcem Duchowym - wybrała wędrówkę. Nie przez przypadek Ksiądz zwrócił wcześniej uwagę na wypożyczalnię rowerów, koło której przechodziliśmy… Nasza wycieczka rowerowa na Słowacje była fantastyczna!:) Malownicze, piękne krajobrazy, niezapomniany widok Trzech Koron z całkiem innej, nieznanej nam dotąd perspektywy. Cudowny był ten dzień!.. Koronka nad brzegiem Dunajca… Ten piękny motyl na kwiatku…:) Jak uśmiech Pana Boga:) Człowiekowi tak mało potrzeba do szczęścia.

Pomyślałam tego dnia - znów okazuje się, że warto iść śladami naszego Pasterza – księdza Witolda. I wszystko tak pięknie się układało. Droga, którą mieliśmy przebyć pieszo, okazała się tak długa, że rowery były niezastąpione! Tyle mogliśmy zobaczyć! Gdybym zwątpiła w to, że nie podołam tej wyprawie, nawet nie wiedziałabym co straciłam. Tak samo jest w życiu. Czasem mamy do wyboru drogę trudną, wydającą się tak ciężką, iż wątpimy, czy damy radę nią przejść. To, co wydaje się tak trudne, że niemal niemożliwe do pokonania, z Bożą pomocą - staje się piękne. Gdy wybieramy ciężką drogę - Pan obdarowuje nas tyloma Łaskami, iż nie wyobrażamy sobie wyboru innej. Otrzymujemy w niej wiele radosnych i nieoczekiwanych niespodzianek :) A brzemię staje się lekkie.

Bardzo dużo uświadomiły mi konferencje Księdza na temat siedmiu grzechów głównych. Otworzyły oczy na wiele spraw, nad którymi dotąd nie bardzo się nawet zastanawiałam. Na przykład odnośnie pokory - sztuczna pokora ma wiele wspólnego z pychą. Gdy nie chcę wskazywać tym, co we mnie dobre i piękne - na Tego, od Kogo to pochodzi, pod pretekstem “pokory” udając, że nic nie mam, to także pycha, która z autentyczną pokorą nie ma nic wspólnego. Ukrywać dary, to milczeć o Tym, od Kogo się je otrzymało. Oczywiście to wymaga roztropności.

Jeszcze raz o najważniejszym - Eucharystia i modlitwa. Rekolekcje mnie w tym umacniają. Modlitwa, czyli autentyczna łączność z Panem Bogiem poprzez rozmowę daje prawdziwy pokój i radość. Odczuwam to także teraz, gdy jestem już w domu. Świadomość, że sama jestem bardzo słaba, jeszcze bardziej przypomina mi, że jedynym ratunkiem jest codzienna modlitwa, a także częsta Eucharystia , które dają mi siły do zmagania się z codziennością. Czuję, że ta Boża Łaska to jakby osłona, tarcza.. Dużo takiej duchowej siły daje mi też piątkowy post o chlebie i wodzie. Utkwiła mi w pamięci myśl, którą usłyszałam od księdza Witka na temat modlitwy, podczas jednej z konferencji. Modlitwa powinna być czymś tak naturalnym jak jedzenie, spanie, oddychanie. Rozmowa z Kimś najbliższym! Wpleciona w naszą codzienność nie powinna stanowić czegoś odrębnego. Tak… powinna nas przenikać. A życie człowieka ma być jako piękna modlitwa dziękczynna do Stwórcy.

Dlatego dziękuję Panu Bogu i Maryi za ten cudowny czas rekolekcji, za ludzi, których Pan stawia na mojej drodze, za ich wrażliwość, dobroć serc. Dziękuję księdzu Witoldowi, że z tak wielką troską i Bożą miłością, cały czas zbliżał nas do Boga, pokazując Jego wielkie Miłosierdzie i Łaskawość.

Kasia

61345