Kilka słów o antykoncepcji
Treść
Z dr. inż. Antonim Ziębą, prezesem Polskiego Stowarzyszenia Obrońców
Życia Człowieka, rozmawia Małgorzata Pabis
Dziś coraz głośniejszy staje się problem antykoncepcji. Media reklamują nowoczesną kobietę oblepioną plastrami antykoncepcyjnymi, bombardują nas informacjami o rzekomo coraz skuteczniejszych środkach. Jaka jest prawda o antykoncepcji?
- Współczesne media lansują takie hasło: "antykoncepcja wyeliminuje aborcję". Nic bardziej błędnego, gdyż jest dokładnie odwrotnie - te społeczeństwa, które poddały się wielkiej propagandzie antykoncepcyjnej, wykazują wysoki wskaźnik tzw. aborcji. W Japonii ankieta gazety "Mainichi" przeprowadzona na 3,5 tys. małżeństw ujawniła, że pary używające środków antykoncepcyjnych sześć razy częściej niż inne zabijają swoje poczęte dziecko. W Szwajcarii, według danych Centrum Informacji o Rodzinie i Antykoncepcji, odsetek kobiet stosujących środki antykoncepcyjne oraz zgłaszających się do tzw. aborcji w 1990 roku wyniósł 49 proc., a w 1992 roku 73 proc. W Anglii proporcja sztucznych poronień była 8,7 razy wyższa u małżeństw przyzwyczajonych do używania środków przeciwpoczęciowych (według raportu Królewskiej Komisji Ludnościowej).
Tymczasem po środki antykoncepcyjne sięgają coraz młodsze kobiety...
- Muszę jeszcze zdemaskować jedno kłamstwo. W popularnych potężnych mediach podaje się, że taki czy inny środek jest stuprocentowo skuteczny czy prawie stuprocentowo skuteczny. Tymczasem nie ma (łącznie ze sterylizacją) ani działań, ani środków w stu procentach skutecznych w sensie działań antykoncepcyjnych. Jeśli ktoś twierdzi inaczej, po prostu kłamie.
Na niebezpieczeństwo okłamywania szczególnie narażona jest młodzież. Niedawno w fachowej prasie medycznej znalazłem wyróżnienie skuteczności środków antykoncepcyjnych i prezerwatyw oraz pigułek hormonalnych w zależności od wieku, czyli dla osób poniżej 18. roku życia. Rzetelne czasopisma medyczne podają, że jeśli pigułka zawodzi w 2-3 proc., to w przypadku osób poniżej 18. roku życia aż w 15 proc. Stopień zawodności prezerwatywy u młodych kobiet jest około 4 razy większy niż u odpowiedniej grupy kobiet, ale powyżej 30. roku życia.
O tym jednak prawie nikt nie informuje naszego społeczeństwa. Podobnie jest z naturalnym planowaniem rodziny, które się przemilcza, a jeśli już się mówi, to w samych negatywach o tym, jak bardzo są te metody zawodne, a w dodatku uciążliwe...
- Ukazuję młodym paradoks kampanii propagandowej w dzisiejszej Polsce, ale nie tylko u nas. Jesteśmy słusznie przekonywani w mediach, że mądrze rozumiana ekologia jest wartością, dlatego cenimy "ekologiczne budownictwo", "ekologiczne rolnictwo", "ekologiczną hodowlę". Po prostu: nie chcemy "chemii" w budownictwie, w rolnictwie ani sztucznych hormonów w hodowli zwierząt. Tymczasem te same media z uporem lansują chemiczne i hormonalne środki antykoncepcyjne w odniesieniu do zagadnień prokreacji, planowania rodziny. To przedziwny paradoks i ogromna sprzeczność.
Czasem wydaje mi się, że metody naturalne, ekologiczne i skuteczne, mają jedną wielką wadę - Pan Bóg dał je za darmo i na nich trudno zarobić. Na produkcji chemicznych środków antykoncepcyjnych, środków hormonalnych, prezerwatyw niektórzy dorobili się ogromnego majątku. Na produkcji informatorów, jak można rozpoznać swoją płodność, i na produkcji termometru, nawet elektronicznego, niewiele się zarobi, bo to wydatek na 5 czy 10 lat, a przy stosowaniu metody Bilingsa już nic się nie zarobi, bo do tego potrzeba zeszytu i długopisu czy ołówka. Dlatego środowiska promujące NPR (naturalne metody planowania rodziny) nie mają zaplecza finansowego, a dzisiaj, żeby wylansować nawet dobrą rzecz, potrzebne są duże pieniądze, media, telewizja. Jednak nawet przy tych środkach, które mamy, w Polsce jest już wiele małżeństw stosujących NPR i ich liczba rośnie. Nie można jednak na tym poprzestać. Trzeba przez cały czas wszelkimi możliwymi sposobami mówić ludziom prawdę o NPR, o tzw. aborcji i o antykoncepcji. Z danych, które posiadamy, wynika, że stosowanie NPR, metod wysoko skutecznych, ekologicznych prowadzi do istotnego zmniejszenia liczby dzieci zabijanych w wyniku tzw. aborcji.
Dziękuję za rozmowę.
źródło: Nasz Dziennik