Kobieta jest kluczem do lepszej przyszłości
Treść
Z Christine de Vollmer, prezydent Latin American Allians for the Family (Przymierza na rzecz Rodzin Ameryki Łacińskiej), członkiem delegacji Stolicy Apostolskiej przy ONZ, doradcą Papieskiej Rady ds. Rodziny, współzałożycielką Papieskiej Akademii Życia, organizatorką konferencji dotyczących spraw rodziny w Europie i Ameryce Łacińskiej, rozmawiają Maria Środoń i Małgorzata Jędrzejczyk
Współczesna kobieta narażona jest na wiele zagrożeń. Może czuć się zagubiona w wielu dziedzinach życia. Jakie role ma ona do spełnienia?
- Współczesna kobieta jest powołana do tego, by tworzyć społeczeństwo, by tworzyć społeczność obywateli. Nie można ograniczać jej roli tylko do pieluszek, gotowania czy zajmowania się domem. Rolą kobiety było zawsze dbanie o to, by ludzkość mogła przetrwać i podnosić się na wyższy poziom, jakby przekraczać siebie. Gdy odniesiemy się do historii, do antropologii ludzkości, to dostrzeżemy, że już od czasów jaskiń to właśnie kobiety, które rodziły dzieci, uczyły je, dbały o przechowywanie żywności. Przez te zwyczajne zajęcia doprowadziły ludzkość do poziomu wysokiej cywilizacji. I jest to niezaprzeczalnie dzieło kobiet, nie rządów, nie szkół, nie uniwersytetów, nie mężczyzn. Mężczyźni chcą współzawodniczyć, chcą zdobywać, chcą coś robić z innymi mężczyznami. Natomiast kobiety pragną tworzyć ludzi, są do tego stworzone, nie tylko fizycznie, ale duchowo. Poprzez proste czynności wyrażające miłość - gdy kobieta trzyma dziecko, sprawia, że wchodzi w nie energia, przez przepełnione miłością spojrzenie, czułe gesty, dotyk, gdy tuli swoje dziecko. Gdy widzę kobiety trzymające na ręku dziecko, wiem, jak wiele one mu przekazują, myślę wtedy też o swoich wnukach. Kobieta jest przepełniona macierzyństwem. Dzięki temu jest zdolna do adopcji poprzez miłość. Zaobserwowałam to w krajach Ameryki Łacińskiej, gdzie panuje wielka bieda, wiele matek umiera. Naturalne jest zjawisko, że inne kobiety adoptują ich dzieci, traktują je jak własne. Miłość kobiet to bardzo silna moc, dająca życie, jest ona uzdrawiająca i życiodajna, gdyż dzieci, które nie są kochane, po prostu umierają.
Jednak chorzy i okrutni ludzie, nieraz sami bardzo poranieni, zdołali przekonać wiele z nas, że kobiety - matki, marnują czas, poświęcając go dzieciom i rodzinie. Z pewnością codzienne obowiązki bywają uciążliwe, czasem wręcz nudne. Dzień w dzień trzeba się starać o to samo, znosić to, że gdy dzieci wyjdą z wanny, zamoczą całą podłogę. Ale w takiej codziennej rzeczywistości przy ich boku wzrastają miłość, odwaga i szlachetność dzieci.
Istnieje jeszcze inna presja - perfekcjonizm. Dzieci ciągle robią bałagan, a kobieta perfekcjonistka cały swój czas poświęca czyszczeniu, sprzątaniu, a przecież powinna więcej uwagi poświęcać dzieciom, przekazywać im swoją wiedzę, mądrość.
Jak znaleźć równowagę pomiędzy zajmowaniem się domem a kształtowaniem charakteru, wychowaniem dzieci?
- Po prostu zawsze trzeba pamiętać, co jest ważniejsze. Czasami jest tak, że dziecko chce, by cała uwaga była skupiona tylko na nim. A matka wie, że np. zaraz wróci z pracy mąż, przyprowadzi kogoś, i chce, by dom był posprzątany. Wtedy trzeba umieć powiedzieć dziecku: "teraz musimy zrobić coś dla tatusia, musimy posprzątać". Innym razem można poświęcić czas na wyjście z koleżanką, w tym czasie dziecko zostaje przy tacie.
Miło wspominam chwile, gdy starsze dzieci wychodziły do szkoły i mogłam z młodszymi dziećmi wrócić do łóżka i opowiadać im historyjki, czytać książki, po prostu z nimi być. Podobnie w sobotę zamiast wymyślać jakieś wyjścia - kino czy coś innego, po śniadaniu mama i tata wracają z wszystkimi dziećmi do łóżka, są to bezcenne momenty. Niestety, obserwując sposób życia rodzin w Ameryce Łacińskiej, widzę, że jest z tym problem. Każda rodzina na weekend musi mieć jakiś program, idą na plażę, albo na zakupy czy do kina. Czasami jest miło po prosu zostać w domu, cieszyć się sobą.
Dlaczego ten czas razem jest tak ważny?
- Dom to miejsce, gdzie każdy może być sobą, tym, kim jest naprawdę. I to właśnie w tych momentach, kiedy nic nas nie goni, mają szansę wytworzyć się intymne i naprawdę bliskie relacje. Są to też miłe chwile, gdy możemy cieszyć się, że jesteśmy razem w domu.
Jakie zagrożenie może nieść to, że kobieta nie przebywa w domu z dziećmi?
- Uważam, że jest to bardzo niebezpieczne. Traci bardzo wiele godzin z życia swoich dzieci, traci w ich oczach autorytet. Dawniej dziecko widziało, co robił ojciec, że uprawiał ziemię, że miał hodowlę zwierząt, że robił buty czy też że sprzedawał towar. Widziało, jaką pracę wykonuje ojciec. Teraz ojcowie wyprowadzili się ze swoją pracą do biur, dzieci nie widzą, czym zajmuje się ich tato. Niegdyś matka również pracowała na oczach dziecka - piekła, uczyła czytania, a teraz również wychodzi z domu. Wiedza dziecka, jego doświadczenie wizualne, czym jest kobieta, a czym mężczyzna, coraz bardziej zanika. Co więc staje się dla niego wzorem? Telewizja, rówieśnicy. Autorytetem stają się rówieśnicy mający po 8 czy 12 lat. Dwulatek nie obserwuje mamy, taty, wykonujących różne ciekawe rzeczy, tylko przygląda się innym dwulatkom, którzy czynią to samo co on. Jest to jedna z przyczyn, że wśród dorosłych spotykamy coraz więcej niedojrzałych ludzi. George Washington w wieku 17 lat wykonywał już bardzo odpowiedzialną pracę geodezyjną, był wielkim człowiekiem, wiele dokonał. Gdy spojrzymy na wielkie postaci historyczne, dostrzeżemy, że w wieku 17 lat byli dojrzałymi, dorosłymi ludźmi. W wieku 21 lat już się żenili i w tych małżeństwach wytrwali. Dziś siedemnastolatek nie jest utożsamiany z dorosłą osobą, mentalnie to jeszcze dziecko.
Jakie postawy współczesnych kobiet dają jakieś nadzieje na przyszłość, na to, że wychowają dzieci na odpowiedzialnych ludzi, które stworzą dojrzałe społeczeństwo?
- Tą nadzieją jest informacja. Kobiety od czasów jaskiń aż do obecnych bazują na informacji, uczą się, poszukują, jak zrobić to czy tamto, jak dbać o ziemniaki, by się nie zepsuły itp. Był taki okres, że kobiety nie otrzymywały informacji, tylko propagandę głoszącą fałsz. Teraz jest mnóstwo informacji. Jest dostępna wiedza z zakresu nauk ścisłych i społecznych. Mądre kobiety, które poszukują prawdziwych informacji są kluczem do przyszłości. Znają informacje o neurologii i psychologii dziecięcej. Potrafią wyciągać wnioski z odkryć medycyny, donoszących np., że dzieci, które we wczesnym okresie życia miały kontakt z jedną kobietą, rozwijają się prawidłowo, a ich rówieśnicy, którzy mieli wiele opiekunek, w dorosłym życiu nie potrafią wejść w silne i trwałe więzy emocjonalne.
Kluczem do przyszłości są też te kobiety, które nie poddają się ukrytej propagandzie. Opracowaliśmy program szkoleniowy, który pomaga już dziecku w szkole analizować rzeczywistość, jak odczytywać informacje, by nie pozwolić sobą manipulować. Myślę, że matki potrzebują pomocy dobrych mężów. Już dziewczynki powinny się uczyć, jak właściwie dokonywać wyborów, jak wybierać swoich przyszłych mężów. To bardzo ważne. Ja działam na wielu polach, ale zawsze mam poczucie, że mój mąż przy mnie stoi, gdybym zaczęła błądzić, wiem, że on zawsze jest obok, może mi pomóc. Mam w nim oparcie. Zgadza się na moje działanie, na mój rozwój.
Jaka jest Pani rodzina?
- Mam 7 dzieci i 18 wnucząt, i mam nadzieję, że będzie ich więcej. Jestem szóstym dzieckiem z siedmioroga. Wychowałam się we francusko-angielskiej rodzinie. Jako dziecko mieszkałam w USA. Nie lubiłam tego kraju, gdyż wszyscy byli do siebie podobni. Dziś to się zmieniło i chętnie tam wracam. Mój mąż jest Wenezuelczykiem i mieszkamy w Wenezueli.
Dziękujemy za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2007-05-25