Męczennicy z Pratulina - trochę inaczej
Treść
24 stycznia w miejscowości Pratulin miało miejsce dramatyczne zdarzenie. Przy obronie kościoła zginęło od kul oddziału kozackiego 13 mężczyzn w wieku od 19 do 50 lat, a 180 osób było rannych. Ofiary były grekokatolikami, którzy nie zgodzili się na przekazanie unickiej świątyni pod duchową władzę prawosławną. Zabici nie mogli zostać pochowani. Ku przestrodze leżeli martwi na śniegu całą dobę, potem zostali pochowani na drodze wiodącej do cmentarza.
Tak mogłaby się zaczynać ta opowieść, gdyby miało to miejsce współcześnie. Podano by kontekst historyczny, społeczny, relacje świadków, osób pokrzywdzonych, racje oprawców, wypowiedzi znawców tematu.
Jednak ta historia zdarzyła się 133 lata temu, gdzie na mapie nie było nawet Polski. Mimo, że dotyczyło grupki prostych ludzi z wioski, stało się dziedzictwem tej ziemi, świadectwem męstwa, ofiarności i walki o ideały, pomimo strachu o życie, przyszłość, rodzinę. Męczeństwem docenionym przez Kościół poprzez beatyfikację 6 października 1996 r. tej właśnie grupki prostych, zwykłych świętych z Pratulina.
Zastanowić może czy po tylu latach jest w ludziach potrzeba pielęgnowania tego dziedzictwa? Czy mieszkańcy Podlasia czują się potomkami misji, wartości i postaw, które towarzyszyły męczeńskiemu wyborowi nie tylko pratulińskich, ale też drelowskich prześladowanych za wierność wyznaniu. Teraz tak łatwo zapomnieć: telewizja, inne środki masowego przekazu, codzienne obowiązki, sprawy, wydarzenia, które stają się ważniejsze od przeszłości, stawianie na młodość, przyszłość, rozwój, zmagania z trudnościami, walka o byt nie skłaniają do refleksji i wspominania tradycji, a tym bardziej jej kontynuowania. Ofiarność, mądrość, wytrwałość, wierność, odpowiedzialność za wspólne dobro oraz zaangażowanie w sprawy społeczne czy świadectwo wiary nie są teraz w cenie, nie są promowane. Liczy się sukces, własne korzyści, interesy i sprawy. Czy na pewno?
Mimo, że teraz nie ma już prześladowań, nie trzeba walczyć o wiarę czy Polskę, to jednak nosimy w sobie pamięć tej męczeńskiej ziemi oraz świadectwo unitów. Ciągle ważne jest kierowanie się wartościami, poszukiwanie prawdy oraz opowiadanie się za dobrem.
Cieszy fakt, że podejmuje się działania zmierzające do upamiętniania wydarzeń, które dokonały się przed ponad stu laty. W te działania włączają się nie tylko ludzie starsi, którzy mają w sobie to dziedzictwo miłości do kościoła, jako miejsca integrującego, centrum życia duchowego, ale też ludzie młodzi. Liczne szkoły noszą już imię unickich męczenników, organizowane są prelekcje, spotkania, a nawet otwarte sesje popularno-naukowe, przypominana jest historia męczenników i ich codzienne życie. Młodzież stara się uczyć postaw poprzez zrozumienie tego, co się wtedy dokonało. Liczne akademie, przedstawienia wystawiane przez dzieci i młodzież świadczą o tym rozwoju lokalnego dziedzictwa i przekazywania uniwersalnych wartości, poprzez bliskie przykłady ludzi, którzy wobec trudności potrafili dokonać słusznych i odważnych wyborów. Odkrywanie dumy z przynależności do lokalnej społeczności dokonuje się właśnie poprzez sięganie do takich przykładów, a przecież mamy z czego być dumni.
Anna Jóźwik
„Wybrani słudzy Boży i wielce chwalebni nowomęczennicy uniccy ziemi podlaskiej! Dla Chrystusa, Syna Bożego, który powiedział: "Aby wszyscy byli jedno", odrzuciliście marność całego świata, życie swe złożyliście na ofiarę nieskalaną i czystą, gotowi raczej podjąć męczeńską śmierć, niż wyrzec się jedności z Kościołem powszechnym (…)A wy, stojąc z radością przed tronem chwały Pańskiej i ciesząc się ciągle oglądaniem Go twarzą w twarz, módlcie się za nas grzesznych, z wiarą i pobożnością uciekających się do was”. (Z Akatystu ku czci Unickich Męczenników z Pratulina)