A nawet jeśli by umarł, żyć będzie wiecznie
Treść
Ukochany Ojcze Święty Z razu tak obco i nieswojo nam na Ziemi bez Ciebie... Głęboka wiara, że spoglądasz radosny z Nieba koi rozdarte serce... W Wigilię Święta Miłosierdzia Bożego, którego przepaść nam ukazałeś, Oblubienica Ducha Świętego, w swoje święto, w pierwszą sobotę miesiąca, w Sobotę Fatimską, przyszła po Ciebie, podała Ci rękę... Ta sama Fatimska Pani, która prowadziła kulę zabójcy... Ta sama Pani, do której łona przytuliłeś całą ludzkość - TOTUS TUUS. Zawierzyłeś Maryi Rosję na Jej serdeczną prośbę. Nie zdążyłeś odwiedzić tej Ziemi spragnionej Boga, lecz z góry czuwać będziesz nad nawróceniem na godną drogę życia tego ludu... Dałeś nam Tajemnicę Światła Różańcową i jeszcze mocniej tym zbliżyłeś do Matki... Twoje "nie lękajcie się" obaliło imperium, które zbudował Stalin, zburzyło mury oddzielające narody i mury ciasnoty w umysłach naszych. Orszaki świętych i błogosławionych dopisałeś hojnie Niebu. Bóg wejrzał na niskość naszą, Naród Polski wydźwignął, wyniósł w Wielkim Synu... w Tobie, Ojcze! Byłeś Wujkiem pływającym łódką, wspinającym się po szczytach Tatr. Nauczyłeś nas trudnej miłości. Nauczyłeś kochać starszych braci w wierze pokorną modlitwą w Synagodze, pod Ścianą Płaczu. Uczyniłeś tym gestem więcej niż chrześcijaństwo przez 2 tysiące lat! Twoje święte stopy Ojcze stanęły w Meczecie. Jesteś cały ekumeniczny... „okazuje się, że nawet kichnięcie może mieć sens ekumeniczny”. Przeprosiłeś pokornie za błędy Kościoła. Nie wstydziłeś się pochylić głowy... Tryptykiem uczysz „czerpać ze Źródła”. Nie łatwe to, aby napić się z Niego wody, bowiem trzeba klęknąć... Dziękujemy, że wymagasz, wiemy wtedy, że kochasz! „... a ja bym z takim Papieżem nie wytrzymoł, miał przyjechoć – nie przyjechoł, ni mioł przyjechoć – przyjechoł...” Dziękujemy za teatr rapsodyczny, za Hejmona w Antygonie... Za poznanie, iż „człowiek człowiekowi nie wystarczy”, za świadomość poszukiwania „przystani miłości” – Boga w darze sakramentu małżeństwa... w sklepie Jubilera. Piękna Twa skromność, Ojcze Święty, i prostota, jak góralka Cię witała słowami – „Eminencyjo, Najprzystojniejszy Księże Kardynale”, odpowiedziałeś – „No, coś w tym jest”. Stworzyłeś jedyną w swoim rodzaju na świecie – teologię ciała Niezwykły Profesorze Katedry Etyki KUL – u, nauczyłeś nas „wstydu i wstydliwości, zabezpieczającego naszą osobowość, jako najwyższa wartość pedagogiczna” Młodzieży powierzyłeś III Tysiąclecie. Bezprecedensowe, jedyne na świecie zaufanie. Jakaż odpowiedzialność, jakaż wiara rodząca samorzutnie w młodych odwagę! A kiedym Ci śpiewali „100 lat” uczyłeś nas realnie patrzeć na świat – „ łatwiej to zaśpiewać niż wykonać”. Ty, Ojcze, Nieustanny Orędowniku Pokoju, kruszyłeś serca najbardziej zatwardziałych przywódców systemów totalitarnych, głosząc „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj” - List do Rzymian (11, 21). Od zawsze z wielkim bólem serca pytaliśmy, skąd się bierze zło na świecie? Dałeś nam wyczerpującą odpowiedź: „Zło nie jest anonimową siłą, bezosobowym mechanizmem. Zło jest możliwe wskutek ludzkiej wolności”. To mój i Twój wybór. To Ty i ja jesteś Adamem i Ewą. „Zło ma zawsze czyjąś twarz i czyjeś imię: twarz i imię mężczyzn i kobiet, którzy je dobrowolnie wybierają”. Nauczyłeś kochać nienarodzone życie, wskazując, iż „każde narodziny nowego życia to początek świata... nowego życia”. Dziękujemy za cierpienie i milczenie, które głośniej przemawiało niż jakikolwiek czyn czy słowo! Dziękujemy Ci, Ukochany Ojcze, za Twoje 85 długich, wspaniałych lat życia, w tym za 26 - letni pontyfikat, który „odmienił oblicze Tej Ziemi”. Kochamy Cię. Ewa Twerd
Prosimy Cię, wstawiaj się za Nami, Ojcze Święty, w Niebie.