Santo Subito - Ks. Bp. Edward Frankowski
Treść
Santo Subito - Ks. Bp. Edward Frankowski
Ksiądz biskup Edward Frankowski o świętości Jana Pawła II
Rzesze wiernych w dniu pogrzebu Ojca Świętego Jana Pawła II na placu św. Piotra spontanicznie, z głębi serc skandowały: "Santo subito". Wyraziły życzenie, by Kościół przyspieszył proces wyniesienia Papieża do chwały ołtarzy. Było to także podziękowanie za Jego wysiłek w dziele uświęcania świata, za to, że starał się otwierać wszystkie drzwi Chrystusowi niezwykle aktywną pracą apostolską. W tym apostolskim dziele Sługa Boży wykorzystywał wszystkie okazje i możliwości, jakie wypraszała mu Maryja. Angażował do tego duchownych i świeckich, wskazując coraz to nowe wzorce do naśladowania. Ze skarbca Kościoła wydobywał nowych świętych i błogosławionych, aby promieniowanie ich świętości było jak największe. Szczególne zadania wyzwalania sił dobra kierował wobec rodzin, aby silne Bogiem trwały przy Chrystusie i aby Zbawiciel przysposabiał je do jeszcze większej miłości i ofiary na drodze dorastania do świętości. 16 czerwca 1999 r. w Starym Sączu wołał: "Nie pozwólcie, aby w waszych sercach, w sercach ojców i matek, synów i córek zgasło światło Jego świętości. Niech blask tego światła kształtuje przyszłe pokolenia świętych na chwałę Imienia Bożego. Nie lękajcie się świętości! Nie lękajcie się być świętymi! Uczyńcie nowe tysiąclecie erą ludzi świętych". Uważał, że współczesnemu człowiekowi potrzeba spojrzenia miłości, by dostrzec brata, który wraz z utratą pracy, dachu nad głową, możliwości godnego utrzymania rodziny i wykształcenia dzieci, doznaje poczucia opuszczenia, zagubienia i beznadziei. Wskazywał na potrzebę wyobraźni miłosierdzia i solidarności międzyludzkiej. Ten pontyfikat zaowocował w świecie i Kościele, a zwłaszcza w Polsce, wzrostem dynamiki pozytywnych przemian. Zrodziła się dla nas wyjątkowa szansa wyjścia ze zniewolenia totalitarnego do życia w wolnej i suwerennej Ojczyźnie. Czas pontyfikatu Jana Pawła II przypadł na 14 lat mojej posługi proboszczowskiej w Stalowej Woli i na 16 lat posługi biskupiej. Wybór kard. Wojtyły na Stolicę Piotrową był czasem szczególnej radości dla Stalowej Woli - hutniczego miasta, które w zamyśle komunistów miało być laickim, gdzie mimo zaawansowania prac na 10 lat wstrzymano budowę największej świątyni w diecezji przemyskiej. Z wyborem Papieża wstąpiła w nas nadzieja. To był potężny przypływ energii, co w krótkim czasie zaowocowało budową czterech ważnych obiektów parafialnych przy kościele, który dla diecezji stał się symbolem zwycięstwa Chrystusa. Przy nim zrodziła się też "Solidarność". Dla upodmiotowienia społeczeństwa tworzyliśmy nowe formy zaangażowania religijnego, kulturowego i społecznego. Przy wielkim wsparciu ówczesnego pasterza diecezji ks. abp. Ignacego Tokarczuka - nieugiętego obrońcy Kościoła i Narodu - w Stalowej Woli utworzyliśmy filię KUL. Mimo bolesnego ciosu, jakim był zamach na Jana Pawła II i stan wojenny, nie straciliśmy nadziei. W miarę, jak za cudowną przyczyną Matki Bożej Fatimskiej, wracał do zdrowia, odżywały nadzieje na dobre przemiany w Polsce. Czułem się szczęśliwy, że mogłem być proboszczem przy kościele, który 2 grudnia 1973 r. poświęcił przyszły Papież. Ogromna była też radość, kiedy podczas pielgrzymki do Rzeszowa w 1991 r. Ojciec Święty wypowiedział słowa uznania wobec ks. abp. Tokarczuka, dziękując mu za zaproszenie przed laty do poświęcenia tej monumentalnej świątyni. W Sandomierzu 12 czerwca 1999 r. usłyszeliśmy kolejne miłe słowa: "Ogarniam sercem zwłaszcza Stalową Wolę, miasto-symbol wielkiej pracy i wielkiej wiary ludzi pracy, którzy z godną podziwu ofiarnością i odwagą wznosili swoją świątynię, pomimo trudności i gróźb ze strony ówczesnych władz". Wspólnie z Janem Pawłem II wielbiliśmy Boga za to duchowe dziedzictwo, które mimo zaborów, niemieckiej okupacji i totalitarnego zniewolenia przez komunizm pozwoliło nam zachować chrześcijańską i narodową tożsamość. W Starym Sączu 16 czerwca 1999 r. przypomniał, że świętość jest wielką siłą duchowego dziedzictwa chrześcijan, którzy w życiu rodzinnym i zawodowym, pełniąc wolę Stwórcy, podejmują codzienną misję służby drugiemu człowiekowi w duchu miłości Boga i bliźniego. Z wielką radością przyjmował wszelkie przejawy aktywności ludzi Kościoła, które służyły duchowemu rozwojowi człowieka i zmierzały do jego uświęcenia. Jan Paweł II z odwagą stawiał czoła przejawom kryzysów, które nękają ludzkość i od początku swego pontyfikatu ostrzegał przed groźbą utraty poczucia grzechu. Wskazywał, że im mniejsze poczucie osobistej grzeszności, tym więcej jest przerażających skutków grzechu. Zaś warunkiem szczęścia i radości jest świętość życia. Ten Papież wielki wiarą, nadzieją i miłością, potężny pokorą, modlitwą i pracą, uświęcony cierpieniem był prawdziwie Świętym. Tą świętością i ojcowską miłością "zarażał" i promieniował na cały świat.
not. Mariusz Kamieniecki
"Nasz Dziennik" 2007-04-23