Santo subito - Ksiądz biskup Adam Szal
Treść
Santo subito - Ksiądz biskup Adam Szal
Bardzo często, głosząc homilię związaną ze świętością konkretnego człowieka, sięgam do przemówienia Sługi Bożego Jana Pawła II, które wygłosił w Tarnowie w 1987 r., podczas beatyfikacji bł. Karoliny Kózkówny. Ojciec Święty mówił wówczas: "Czyż Święci są po to, ażeby zawstydzać? Tak. Mogą być i po to. Czasem konieczny jest taki zbawczy wstyd, ażeby zobaczyć człowieka w całej prawdzie. Potrzebny jest, ażeby odkryć, lub odkryć na nowo właściwą hierarchię wartości. Potrzebny jest nam wszystkim, starym i młodym... Święci są po to, ażeby świadczyć o wielkiej godności człowieka. Świadczyć o Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym >>dla nas i dla naszego zbawienia<<, to znaczy również świadczyć o tej godności, jaką człowiek ma w Chrystusie". Przez cały swój pontyfikat Jan Paweł II z podziwu godną konsekwencją starał się o to, by ze skarbca dziejów Kościoła wydobywani byli ludzie święci, których stawiał nam za wzór, by przykład ich życia pociągał nas, a niekiedy nawet zawstydzał. Rzeczywiście, życie każdego świętego winno stanowić przedmiot naszej refleksji. Refleksja ta może być podjęta z perspektywy czysto historycznej, ukazującej koleje życia konkretnego świętego. Można jednak i trzeba popatrzeć na życie człowieka w perspektywie wiary. Wiara zaś mówi nam, że świętość człowieka spełnia się poprzez realizację życiowego powołania, a więc poprzez spełnianie codziennych obowiązków w sposób nacechowany wiarą, nadzieją i miłością. Perspektywa wiary umożliwia nam wyłowienie niezwykłości konkretnego człowieka. Zarówno perspektywa historyczna, naturalna, jak i nadprzyrodzona stanowią okazję, by zadać sobie pytanie o aktualność błogosławionego lub świętego w świecie, który został nam dany i zadany. Jan Paweł II to człowiek, na którego można patrzeć z perspektywy badacza dziejów Kościoła, analizując poszczególne fakty z jego bogatego życia. Jednak jako ludzie wierzący patrzymy na naszego wielkiego rodaka, dostrzegając jego świętość, która była wiernością życiowemu powołaniu. Podjął on wyzwanie, jakie stawiał mu świat, upatrując życie jako szczególne powołanie i pełnienie woli Bożej. Swoim życiem udowodnił, że powołanie do świętości jest wpisane przez samego Boga w serce człowieka i że świętość tę można zdobywać. Wynosząc na ołtarze poszczególnych chrześcijan, często korzystał z okazji, by ukazać ich jako wzór do naśladowania. Podczas pamiętnej kanonizacji biskupa Józefa Sebastiana Pelczara Papież przytoczył charakterystyczne zdanie tego świętego: "Doskonałość jest jak owe miasto Objawienia (Ap 3, 20), mające dwanaście bram, wychodzących na wszystkie strony świata, na znak, że ludzie wszelkiego narodu, stanu i wieku wejść przez nią mogą (...). Żaden stan lub wiek nie jest przeszkodą do życia doskonałego. Bóg bowiem nie ma względu na rzeczy zewnętrzne (...), ale na duszę (...), a żąda tylko tyle, ile dać możemy". Sługa Boży dał z siebie wiele, dał wszystko, co posiadał, dał całego siebie w służbie Bogu i Kościołowi. Do końca spalał się w tej służbie, nic więc dziwnego, że w dniu jego pogrzebu pojawiła się prośba o szybkie wyniesienie na ołtarze - "Santo subito". Świętość Jana Pawła II wynikała z jego wiary. Żył wiarą, ufał Bogu i we wszystkim zgadzał się z Jego wolą. Pozostał w mojej pamięci jako człowiek wiary, Abraham XX i XXI wieku. To, co uderzało mnie w jego postawie, to głęboka wiara, która kazała mu podejmować wciąż nowe wysiłki, inicjatywy mające na celu dobre spełnienie jego misji. Ta wiara pomagała Słudze Bożemu przekraczać bariery międzyludzkie, wyciągać ręce do drugiego człowieka, nawet tego, który targnął się na jego życie. Ten niezwykły człowiek wiary przyciągał do siebie, a właściwie nie tyle do siebie, ile raczej wskazywał na Boga. Wytyczając kierunek marszu całej ludzkości, sam nie stał w miejscu. Towarzyszył nam, dźwigając krzyż swego posługiwania. Nie miałem zbyt wielu okazji spotykać się z Ojcem Świętym osobiście. Pamiętam jednak, że nawet te kilkakrotne, okazjonalne i bardzo krótkie spotkania wyrabiały we mnie wewnętrzne przekonanie, że oto spotykam człowieka niezwykłego, świętego, zanurzonego w Trójcy Świętej, zawierzającego bez reszty Maryi. Byłem też przekonany, że jest przede mną ktoś, komu nie jest obojętny los drugiego człowieka. Jan Paweł II patrzy teraz z "okna z nieba" i wskazuje, że naszym zadaniem jest odczytanie powołania wpisanego w nasze życie i konsekwentne realizowanie swojej drogi życiowej.
not. Mariusz Kamieniecki
"Nasz Dziennik" 2007-03-12