Santo subito - ks. bp. Stanisławem Dowlaszewiczem OFMConv
Treść
Santo subito - ks. bp. Stanisławem Dowlaszewiczem OFMConv.
Boliwia to kraj kontrastów między biedą a bogactwem. Jak wygląda praca misjonarska w tych warunkach i jaki wpływ na to dzieło miał pontyfikat Sługi Bożego Jana Pawła II?
- Już przybycie Ojca Świętego Jana Pawła II na kontynent Ameryki Południowej i Jego udział w IV Konferencji Generalnej Episkopatu Latynoamerykańskiego w Puebla w Meksyku w 1979 roku, gdzie poruszano problemy ludzi biednych i opuszczonych, otworzyło niejako oczy całego świata na potrzeby drugiego człowieka nie tylko na tym kontynencie, ale także w Azji, Afryce i Europie. To, co później przeżywał Kościół, było jakby przebudzeniem się i obraniem kierunku, by w człowieku biednym, opuszczonym, zaniedbanym, często wykorzystywanym odnaleźć oblicze Chrystusa. Dlatego obrona oblicza Chrystusa w drugim człowieku, który podczas tej wizyty patrzył na Jana Pawła II, jest także jednym z przejawów, odbiciem świętości, jaka promieniowała z życia, słów i działalności Sługi Bożego. To, co zapoczątkował, zostało niejako na nowo odkryte i wskazane jako droga podczas
V Konferencji Generalnej Episkopatu Ameryki Łacińskiej i Karaibów w Aparecida (Brazylia) w maju br. Konferencja ta zakończyła się pięknym sformułowaniem: "wierzymy i oczekujemy", że kościół Ameryki Łacińskiej będzie tym miejscem, gdzie poważnie będą brane pod uwagę i respektowane prawa, życie i przyszłość drugiego człowieka.
Ekscelencjo, jak dziś wygląda praca misjonarska w Boliwii?
- W Boliwii, w diecezji Santa Cruz, gdzie jako Franciszkanie Konwentualni otworzyliśmy nasz pierwszy w Ameryce Południowej klasztor, pracuję od 1986 roku. Nasza działalność ma wiele płaszczyzn, troszczymy się zarówno o pomoc duchową, jak i materialną dla ludzi, wśród których przyszło nam żyć i pracować. Na przykład w parafii Montero, gdzie pracowałem, polegało to na budowie kościołów i ośrodków duszpasterskich z domami dla sióstr zakonnych, ale przede wszystkim była to działalność ukierunkowana na stworzenie miejscowej ludności warunków do nauki. Wybudowaliśmy trzy szkoły, w tym Uniwersytet Publiczny dla najbiedniejszych, których nie stać na pokrycie kosztów nauki, a którzy chcieliby studiować. W Boliwii człowiek biedny ma bardzo ograniczony dostęp do służby zdrowia, dlatego na terenie naszej parafii wybudowaliśmy trzy małe ośrodki zdrowia, gdzie siostry zakonne, m.in. z Polski, opiekują się ludźmi chorymi. Zajmujemy się także więźniami, dając im nie tylko opiekę, która wynika bezpośrednio z misji kapłańskiej, ale także od strony czysto ludzkiej pomagając przeżyć każdy dzień, naprawdę w ciężkich warunkach, w których znajdują się tamtejsi więźniowie. W naszej posłudze wśród skazanych kierujemy się ewangelicznym wskazaniem Chrystusa i tym, co niejednokrotnie powtarzał Ojciec Święty Jan Paweł II, że sam fakt popełnienia przez kogoś przestępstwa w wyniku życiowych błędów nie uprawnia innych do znęcania się nad osadzonymi czy wręcz odbierania im godności osoby ludzkiej. Dlatego tam, gdzie nie ma poszanowania tej godności, gdzie prawa człowieka nie są przestrzegane, staramy się odnajdywać i wyrabiać w więźniach poczucie własnej wartości oraz świadomość, że są kochani przez Boga i innych ludzi.
Powróćmy może do zasadniczego tematu naszej rozmowy. Ojcze Biskupie, czy duch Jana Pawła II jest obecny wśród ludzi żyjących w Boliwii i w czym się ta obecność przejawia?
- Od chwili kiedy Ojciec Święty Jan Paweł II pojawił się jako Pasterz Kościoła powszechnego, w Boliwii zyskał wielką sympatię, mimo że na początku był dość mało znany. Jednak poprzez środki masowego przekazu, które informowały o jego pierwszych podróżach apostolskich do Ameryki Południowej: Meksyku, Brazylii czy innych krajów, jego postawa zyskiwała coraz większy szacunek i uznanie. Apogeum tej sympatii miało miejsce w maju 1988 roku, kiedy Ojciec Święty przybył do Boliwii. W ciągu pięciu dni odwiedził liczne miejsca, m.in. wysokie góry, gdzie spotkał się z górnikami, a także z ludźmi kultury, z naukowcami, środowiskami ludzi, którzy mają wpływ na politykę, gospodarkę, jak również z różnymi grupami etnicznymi. Ta bliskość, jaka wówczas zawiązała się między ludem boliwijskim a Ojcem Świętym, trwa do dziś. Bardzo mile i serdecznie przy wielu okazjach wspominają Papieża Polaka np. w radiu i telewizji, gdzie od czasu do czasu jest mowa np. o encyklikach papieskich. Natomiast prosty lud odczuwał i nadal odczuwa bliskość Jana Pawła II. Moment choroby, cierpienia i śmierci Papieża poruszył wszystkich do głębi. Wielu przeżywało to bardzo boleśnie. Przychodzili do mnie, jako Polaka, składając kondolencje, a Msza św. za zmarłego Papieża na placu głównym w Santa Cruz zgromadziła ponad dziesięć tysięcy ludzi, i to nie tylko katolików. Po tej uroczystości przyszedł do mnie pewien muzułmanin i powiedział: "Nie mogłem dzisiaj nie przyjść, żeby nie podziękować za przykład i świętość człowieka, który mówił o tym samym Bogu, w którego my wierzymy i w którego wy wierzycie". O Słudze Bożym mówi się dużo, są szkoły, które noszą Jego imię, a także nazwy ulic. Boliwia, ale też cała Ameryka Łacińska, uważa Jana Pawła II za człowieka świętego. W wielu domach, które nawiedzam, w centralnych miejscach obok obrazów Matki Bożej czy świętych znajdują się także obrazki Papieża, podobnie jest w kościołach boliwijskich. Jest to zewnętrzny symbol tego, co odczuwają ludzie wierzący uczęszczający do Kościoła, którzy często mówią: "to był nasz Papież". W tym słowie "nasz" wszystko się zawiera.
Kim dla Ojca Biskupa, pasterza, misjonarza, był Jan Paweł II i w czym tkwiła Jego świętość?
- Odnosić się do tematu świętości Jana Pawła II nie jest rzeczą prostą. Uważam się za człowieka małego nie tylko wzrostem, ale także w porównaniu do dzieła, jakie wykonał Ojciec Święty. Dla mnie był to przede wszystkim człowiek modlitwy. Odczułem to szczególnie w 1988 roku, kiedy miałem możliwość bezpośredniego spotkania się z Janem Pawłem II w Santa Cruz i kiedy widziałem jego twarz. Z tych oczu naprawdę emanowała świętość, jakaś przedziwna siła, która wychodziła od Papieża i przeszywała drugiego człowieka. To właśnie było to, co we mnie bardzo mocno utkwiło i pozostało do dziś. Sługa Boży Jan Paweł II był, jest człowiekiem świętym, co - jak wierzymy - potwierdzi Kościół swym autorytetem.
Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę wielu owoców pasterskiej posługi na misjach w Ameryce Południowej.
"Nasz Dziennik" 2007-08-20