Przejdź do treści
Jan Paweł II 18 rocznieca śmierci
Jan Paweł II Wielki
Przejdź do stopki

Polski prolog

Treść


Historia Jana Pawła Fatimskiego rozpoczyna się prologiem, którego początek datujemy na jesień 1942 r. Karol Wojtyła rozpoczyna właśnie studia na tajnych kompletach Wydziału Teologicznego, jest klerykiem konspiracyjnego seminarium duchownego. Cztery tygodnie później Ojciec Święty Pius XII w odpowiedzi na apel Matki Bożej Fatimskiej poświęca cały rodzaj ludzki Niepokalanemu Sercu Maryi: "Twemu Niepokalanemu Sercu, w tej tragicznej godzinie historii ludzkości, powierzamy, oddajemy i poświęcamy nie tylko Kościół święty... ale i cały świat".
W chrześcijaństwie nie ma przypadków - powie kiedyś Jan Paweł II. Karol Wojtyła wkracza na drogę kapłaństwa w momencie, gdy Kościół wchodzi na drogę zwycięstwa Niepokalanego Serca Maryi. W planach Bożej Opatrzności cała droga służby Wojtyły w Kościele będzie miała rys maryjny, który w decydującym momencie zogniskuje się na tym, co przyniosło z sobą orędzie z Fatimy.

Kardynał Hlond wyznacza szlak

Nie minie kilkanaście miesięcy, a na Watykanie droga Kościoła powszechnego spotka się z polską "drogą z Maryją". W Rzymie przebywa ks. kard. August Hlond. Zachęcony przez Piusa XII postanawia szukać ratunku w Niepokalanym Sercu Maryi i oddać Polskę opiece Matki Najświętszej, aby ocalić wolność Kościoła w kraju, który znalazł się w orbicie "błędów Rosji". Posłuszny głosowi z Fatimy i Watykanu zawierza Polskę Sercu Niepokalanej Dziewicy: "Tobie i Twojemu Niepokalanemu Sercu poświęcamy siebie, Naród cały i wskrzeszoną Rzeczpospolitą, obiecując Ci wierną służbę... Powstrzymaj zalew bezbożnictwa... Spojrzyj miłościwym okiem na troski i błędy rodzaju ludzkiego".
Niebo odpowiedziało natychmiast. Pierwszy znak "zwycięstwa przez Maryję" pojawił się już w dniu poświęcenia. Na centralne uroczystości przybyło na Jasną Górę ponad milion ludzi! Ta rzesza wiernych była pierwszym znakiem zwycięstwa Maryi. Okazało się, że Jej potęga objawia się w Polsce i że w Jej imię można dokonać rzeczy po ludzku niemożliwych. Nie dziwi, że umierający ks. kard. Hlond pozostawił swoim następcom testament o zwycięstwie odniesionym właśnie przez Maryję.
8 września 1946 r. Polska wkracza na drogę fatimskiego zawierzenia. Dwa miesiące później Karol Wojtyła przyjmuje święcenia kapłańskie. I znów jego droga służby w Kościele otrzymuje wyraźny rys fatimski.
Na razie wie o tym tylko Bóg. I Maryja Niepokalana.

Droga kardynała Wyszyńskiego

Świadkiem pierwszego zwycięstwa Matki Bożej w polskim Narodzie jest ks. bp Stefan Wyszyński. Kiedy oglądał milionową rzeszę zebraną wokół Jasnogórskiej Pani, zrozumiał, że jest w Narodzie struna, której wystarczy dotknąć, a serca Polaków bić będą gorąco dla Boga: "Naród Polski ma swój wspaniały nałóg: wrażliwość wiekową na Matkę Chrystusową. To jakby delikatna struna chopinowska, której wystarczy tylko lekko tknąć, aby ożywiła wszystkie wspomnienia i uczucia. Taką delikatną struną Narodu jest Maryja. Na to imię otwiera się w Polsce każde serce".
Kiedy później biskup lubelski został następcą ks. kard. Hlonda, wszedł w jego dziedzictwo, przejął jego testament i uczynił go swoim światłem przewodnim:
"W każdej drodze jest jakaś myśl przewodnia, jakieś światło, które człowiek usiłuje utrzymać w oczach, aby nie pozostać w ciemności i nie zbłądzić. Mam takie światło w swoich oczach od początku... potrzebna była światłość. Nie mówię, że jest to mój jakiś nadzwyczajny dar. To jest dar łaski, zapowiedziany ustami mojego Poprzednika, kardynała Augusta Hlonda, który umierając w Warszawie, powiedział: 'Pracujcie i walczcie pod opieką Matki Bożej. Zwycięstwo, gdy przyjdzie, będzie to zwycięstwo Najświętszej Maryi Panny'. To były niemal ostatnie słowa kardynała Augusta Hlonda. Nigdy ich nie traciłem z mej świadomości".
Ksiądz Prymas rozumiał, że tylko Maryja może uratować Polskę: "Jeżeli kto zdoła uratować Polskę katolicką, to właśnie Niewiasta obleczona w słońce, Bogurodzica Dziewica, Bogiem sławiona Maryja". W 1956 r. wyznaczona przez niego maryjna droga biegnie przez odnowienie na Jasnej Górze ślubowania króla Jana Kazimierza. Znamienne, w akcie ślubowań pojawia się wątek fatimski. Jest w nim mowa o Niepokalanej: "Przynosimy do stóp Twoich niepokalanych całe wieki naszej wierności Bogu i Kościołowi Chrystusowemu... Wzywamy pokornie Twojej pomocy i miłosierdzia w walce o dochowanie wierności Bogu, Krzyżowi i Ewangelii, Ojczyźnie naszej świętej... poświęconej Twojemu Sercu Niepokalanemu...".
Zwycięstwo przychodzi w programie Wielkiej Nowenny, w programie nawiedzenia, wreszcie w milenijnym akcie oddania za Kościół. Prymas wyznaje: "Cokolwiek Bóg pozwolił zrobić - wybronić Kościół, ocalić jego jedność, nie dopuścić do rozkładu, uratować zakony - to jest dzieło Matki Najświętszej, owoc całkowitego zaufania Jej. Tak wierzę". W tym czasie Karol Wojtyła, już biskup krakowski, staje się najbliższym współpracownikiem Prymasa. Niebawem jest już współautorem wielkiego Maryjnego programu ratowania świata...

Upowszechnianie polskiego doświadczenia

Prymas Polski ksiądz kardynał Wyszyński drogę "zwycięstwa przez Maryję", na której skuteczność miał mnóstwo dowodów, pragnął uczynić drogą całego Kościoła.
Pierwszym krokiem było doprowadzenie do ogłoszenia Maryi Matką Kościoła. Tu też po raz pierwszy pojawia się nazwisko Karola Wojtyły, autora teologicznego uzasadnienia nowego tytułu Maryjnego.
Papież Paweł VI nadał Maryi nowy tytuł chwały, a ogłaszając go na zakończenie III sesji soborowej, odnowił jednocześnie fatimski akt zawierzenia swego poprzednika Piusa XII: "Twemu Niepokalanemu Sercu powierzamy, o Bogurodzico Dziewico, całą ludzkość. Doprowadź ją do uznania Jezusa Chrystusa jako jedynego i prawdziwego Zbawcy. Odwróć od niej klęski, jakie za sobą pociąga grzech, i udziel jej pokoju polegającego na prawdzie, sprawiedliwości, wolności i miłości". Ksiądz kardynał Wojtyła jest przy tym obecny... Czy Fatima jest już dla niego czytelnym znakiem? Jeszcze nie. Jego wzrok pozostaje skupiony na tytule Matki Kościoła...
Starania o zatwierdzenie nowego tytułu Maryjnego były tylko początkiem realizacji planów Prymasa Polski. Pragnął on, by Ojciec Święty Paweł VI, naśladując akt Piusa XII z 1942 r., poświęcił Kościół i świat Matce Najświętszej. "Dochodzą zupełnie nowe elementy, które z ponowienia aktu czynią właściwie nowy akt wiary i pobożności. Byłoby to bowiem oddanie kolegialne - dokonane przez Ciebie, Ojcze Święty, razem ze wszystkimi biskupami świata. Pius XII uczynił to sam, Ty, Ojcze Święty, uczyniłeś to... w obecności ojców soboru. Teraz dokonałbyś tego aktu wraz z całym episkopatem globu ziemskiego, wezwanym przez Ciebie w tym celu do Rzymu".
Kardynał Wyszyński chciał, aby nowy akt oddania Kościoła i Rodziny ludzkiej miał nowy adres: "Matkę Kościoła". Pomoc i ratunek dla świata widział bowiem w Jej Macierzyńskim Sercu. Polskie doświadczenie maryjne, związane z Jasną Górą i tysiącletnią tradycją chrześcijaństwa w Polsce, kazało Prymasowi zastąpić fatimskie "Niepokalane Serce Maryi" nowym tytułem: "Macierzyńskim Sercem Kościoła". Uważał on, że proponowana przez niego formuła to krok naprzód w "rozwoju mariologii". W tym momencie stajemy wobec kluczowej tajemnicy pontyfikatu Papieża Polaka.

Wielka szansa...

Kiedy na Stolicy św. Piotra zasiadł Papież Polak, Prymas Wyszyński był przekonany, że polskie doświadczenie Maryjne staje się odtąd własnością Kościoła. Nowo wybrany Ojciec Święty i Prymas Wyszyński wiedzieli, iż wybór nowego Papieża to nie przypadek i że wiąże się on ze zwycięstwem Maryi w ich Ojczyźnie: "Gdy podszedłem do Jana Pawła II z pierwszym homagium, usta nasze niemal jednogłośnie otworzyły się imieniem Matki Bożej Jasnogórskiej: To Jej dzieło! Wierzyliśmy w to mocno i wierzymy nadal".
Droga do urzeczywistnienia kolegialnego aktu oddania świata Maryi Matce Kościoła, "doświadczenia na miarę epoki" - stanęła otworem. Jan Paweł II był przekonany, że na tym doświadczeniu maryjnym "będzie się... budował Kościół na przełomie tysiącleci. W okresie, w którym przygotowujemy się do drugiego milenium narodzenia Słowa z Dziewicy, jest to dla nas skarb bezcenny".
Nowy Papież przygotowuje Kościół powszechny do kolegialnego aktu zawierzenia rodziny ludzkiej Bogurodzicy i Matce Kościoła. Datę wyznaczono na uroczystość Zesłania Ducha Świętego, 7 czerwca 1981 roku. Jednak na drodze do kolegialnego zawierzenia stanął dzień 13 maja 1981 r., dzień zamachu...

Korekta polskiej drogi zwycięstwa

Cudem ocalony Ojciec Święty nie mógł osobiście uczestniczyć w pieczołowicie przygotowywanych ceremoniach. Nie było na nich również ks. kard. Wyszyńskiego. Wielki Prymas zmarł 28 maja, po dwóch tygodniach agonii, oddając swe życie za życie Jana Pawła II.
Zamach z 13 maja nadał całej maryjności Papieża, jego pragnieniu zawierzenia świata Matce Najświętszej i przygotowywanym obchodom Trzeciego Milenium wymiar fatimski. Nadprzyrodzona interwencja, którą tak głęboko odczuł, pokazała, że to, co Prymas Wyszyński uważał za "nowy element poświęcenia Kościoła i świata Maryi", nie było niczym nowym, a soborowa nauka o kolegialności została niejako uprzedzona w 1917 r. pouczeniem samej Matki Najświętszej w Fatimie. Okazało się też, że wizja "nowej mariologii" Prymasa Tysiąclecia wcale nie stanowi nowego etapu, lecz co najwyżej krok analogiczny do tego, o który prosiła Matka Boża Fatimska. Można powiedzieć, że sama Maryja dokonała nieznacznej (a jednak istotnej) korekty wspaniałego programu Prymasa Polski, ks. kard. Stefana Wyszyńskiego, i Papieża Jana Pawła II. A może należy powiedzieć inaczej: Matka Najświętsza wydobyła z polskiego doświadczenia to, co było w nim istotowo związane z Fatimą i uświadomiła Papieżowi, że zwycięstwo Maryi w Polsce było znakiem zapowiedzianego w Fatimie triumfu Jej Niepokalanego Serca. Jedno jest pewne - z "nowym podpisem" Maryi z 13 maja 1981 r. złożonym na ich programie, zamiary tych wielkich sług Matki Najświętszej zostały ratyfikowane przez Boga i wpisane w realizację Bożych planów zbawienia w nadchodzących latach.
Nic dziwnego, że dalsze lata papieskiej posługi najbliższego współpracownika wielkiego Prymasa to uczenie się fatimskiej drogi. Papież całym sercem oddaje się wypełnieniu próśb Fatimskiej Pani. Wie, że "zwycięstwo, jeśli przyjdzie, przyjdzie ono przez Maryję... Chrystus przez Nią zwycięży, bo chce, aby zwycięstwa Kościoła w świecie współczesnym i przyszłym łączyły się z Nią". Wie już, że jest to zwycięstwo ogłoszone w Fatimie, zwycięstwo, które stało się już udziałem polskiego Narodu!

Wincenty Łaszewski

"Znaki czasu przemawiają za tym, że znajdujemy się w orbicie wielkiego zmagania pomiędzy dobrem a złem, pomiędzy potwierdzeniem a zaprzeczeniem Boga, Jego obecności w świecie oraz zbawienia, które w Nim ma swój początek i kres. (...) Znaki te wskazują na Niewiastę, wespół z którą winniśmy zejść nad tę krawędź czasu, jaka wytycza kończące się stulecie i tysiąclecie. Właśnie z Nią powinniśmy stawić czoła tym zmaganiom, których nasz czas jest pełen".
Czy on pierwszy nie doświadczył 13 maja 1981 r. Jej mocy na "krawędzi czasu", kiedy Maryja zatrzymała go na progu śmierci?
"Bez Maryi Ewangelia staje się bezcielesna i bezkształtna, przemienia się w ideologię, w duchowy racjonalizm". Czy tych słów nie trzeba odnieść do jego posługi papieskiej? Analizując ten wielki pontyfikat, a zapominając o Maryi, uczynimy z niego rzeczywistość fałszywą.

źródło: Nasz Dziennik, Czwartek, 16 lutego 2006, Nr 40 (2450)

58148