Medytacja w I sobotę miesiąca
Treść
Jestem Twoim czcicielem, Maryjo. Ale... co to znaczy? To znaczy, że Cię czczę, podziwiam, szanuję.
A może coś więcej? Może Cię kocham? Czyli mogę powiedzieć z przekonaniem, że jesteś dla mnie żywą osobą, kimś bliskim, że mam z Tobą zażyły kontakt. Biada mi, gdyby moja miłość do Ciebie była abstrakcyjna, pusta, bezprzedmiotowa. Nie można kochać pojęć, kocha się osobę!
MODLĘ SIĘ. DZIĘKUJĘ... WIELBIĘ... PRZEPRASZAM... BŁAGAM...
Nie potrzebujesz, Matko, czcicieli, którzy nie kochają. Chcesz być kochana. Chcesz, aby Ci służyć. Z miłości. Wiem nawet, dlaczego. Potrzebujesz mnie. Chcesz, abyśmy byli razem: nie bezczynni, ale zaangażowani w miłości. Chcesz, bym pomógł Ci przyspieszyć czas Królestwa...
MODLĘ SIĘ. DZIĘKUJĘ... WIELBIĘ... PRZEPRASZAM... BŁAGAM...
Raz jeszcze stawiam sobie to ważne pytanie: Dlaczego kocham Cię, Maryjo? Czy kocham Cię dlatego, bo coś dla mnie uczyniłaś? Bo byłem świadkiem Twych cudów? Bo mnie uratowałaś? Bo ukazałaś mi się, bo dałaś wyraźny znak?
Czy kocha się za coś? Ty nie kochasz mnie za coś. Jestem małym człowiekiem, ale wielkim grzesznikiem. Ty możesz mnie za wiele rzeczy karać, ale kochać? Nie masz za co...
MODLĘ SIĘ. DZIĘKUJĘ... WIELBIĘ ... PRZEPRASZAM... BŁAGAM...
Wiem, nie kocha się za coś. Miłość ma swe źródło, wytłumaczenie i powód w tym, który kocha - w jego sercu. Kocha się kogoś dlatego, bo ten ktoś mieszka w jego sercu. A ja mieszkam w Twym Niepokalanym Sercu. A Ty? Czy Ty, Maryjo, mieszkasz w moim sercu?
MODLĘ SIĘ. DZIĘKUJĘ... WIELBIĘ... PRZEPRASZAM... BŁAGAM...
Bóg nie ukochał Cię za coś... On Cię umiłował, bo odwiecznie mieszkałaś w Jego Sercu. Czy również ja...?
MODLĘ SIĘ. DZIĘKUJĘ... WIELBIĘ... PRZEPRASZAM... BŁAGAM...
Czy mieszkasz, Maryjo, w moim sercu? Łatwo to sprawdzić. Czy rozmawiam z Tobą codziennie? Czy Twoja obecność przy mnie powstrzymuje mnie od czynienia zła, od popełniania nawet najmniejszego grzechu? (Bo Ty widzisz...). Czy opowiadam Ci o wszystkim jak najbliższej osobie, czy zwierzam Ci się, proszę o radę? I czy tęsknię? Czy wyglądam z tęsknotą chwili, kiedy wreszcie wyjdziesz mi na spotkanie - w godzinie śmierci?
MODLĘ SIĘ. DZIĘKUJĘ... WIELBIĘ... PRZEPRASZAM... BŁAGAM...
Czas, bym teraz usłyszał od Ciebie najważniejsze słowo. Słowo o służbie. Przyglądam się Twojemu życiu. Jakie ono było? Szare, ubogie, po ludzku przegrane, pozbawione sukcesów. Ty, Maryjo, mówiłaś o sobie: Służebnica Pana.
Nie jestem na tym świecie, aby królować, by budować ten świat. Jestem jak Ty. Dziecko jest podobne do Matki. Mam być sługą Boga. Jak Ty, Maryjo. Cokolwiek to znaczy.
MODLĘ SIĘ. DZIĘKUJĘ... WIELBIĘ... PRZEPRASZAM... BŁAGAM... AMEN!
Skończyła się twa maryjna medytacja. Jeszcze przez chwilę pozostań w kręgu modlitwy... By zadać sobie pytanie: Co podczas tego spotkania było dla mnie najważniejsze? Matka Najświętsza skierowała do ciebie swoje słowo, podkreśliła niebieskim gestem jakiś temat - twój temat. Czy go dostrzegłeś? Jeśli tak, podziękuj Maryi. Ona rozmawiała z tobą. Spotkałeś Ją dziś na drodze swego życia.
Wincenty Łaszewski
Sekretariat Fatimski w Zakopanem
"Nasz Dziennik" 2007-08-04