Przejdź do treści
Jan Paweł II 18 rocznieca śmierci
Jan Paweł II Wielki
Przejdź do stopki

Analiza psychologiczna miłości

Treść


Analiza psychologiczna miłości


Wrażenie i wzruszenie

W analizie tej trzeba rozpocząć od tego, co stanowi jakby “cząstkę elementarną” życia psychicznego człowieka, tj. od wrażenia oraz związanego z nim wzruszenia. Wrażeniem nazywamy powszechnie treść reakcji zmysłów na podniety przedmiotowe. Zmysły są najściślej związane z ustrojem ludzkiego organizmu, chociaż nie utożsamiają się z nim. Nie sposób więc sprowadzić np. zmysłu wzroku do takiego układu w anatomii człowieka: receptor zewnętrzny – nerwy oczne – odpowiednie centra w mózgu. W zmyśle wzroku jest coś ponadto, jakaś specyficzna właściwość psychiczna i władza, której nie posiadają wymienione organa, ani wszystkie razem, ani też każdy z osobna. Ta właściwość psychiczna należy do dziedziny poznania. Zmysłem wzroku, podobnie jak każdym innym zmysłem, poznajemy określone przedmioty lub lepiej się wyrażając: poznajemy w określony sposób przedmioty. Chodzi o przedmioty materialne, te tylko bowiem podpadają pod zmysły. Mówi się nieraz, że przedmiotem właściwym zmysłów są tzw. jakości zmysłowe. Wrażenia są najściślej związane z tą specyficzną właściwością i władzą zmysłów, jaką jest poznawanie. Zmysły reagują na odpowiadające im przedmioty za pomocą wrażeń. Przedmiot zostaje odbity czy też odzwierciedlony, zmysły chwytają i zatrzymują w sobie jego obraz. Wrażenie zakłada bezpośredni kontakt zmysłu z danym przedmiotem – jak długo on istnieje, tak długo też trwa doświadczenie bezpośrednie we właściwym znaczeniu tego słowa. Mimo że to bezpośrednie doświadczenie się kończy, zmysły nadal zatrzymują obraz przedmiotu, z tym tylko, że wrażenie stopniowo zostaje zastąpione przez wyobrażenie. W związku z tym mówi się również o zmysłach wewnętrznych. Zmysły zewnętrzne to te, które nawiązują bezpośredni kontakt z przedmiotem wówczas, gdy staje on wobec nich. Zmysły wewnętrzne to te, które podtrzymują ów kontakt wtedy, gdy przedmiot nie znajduje się już w bezpośrednim zasięgu zmysłów zewnętrznych.
Wrażenie zawiera więc w sobie zawsze obraz przedmiotu, a jest to obraz konkretny i szczegółowy. Odbijają się w nim wszystkie cechy “tego właśnie” przedmiotu, oczywiście w miarę jak wrażenie samo jest dokładne. Wrażenie bowiem może być też niedokładne; wówczas chwytamy w nim pewne cechy charakterystyczne, te, które pomagają rozumowi ogólnie zakwalifikować przedmiot, a nie chwytamy wielu cech bardziej indywidualnych. Wiadomo jednak, że można poddać przedmiot materialny wnikliwszej obserwacji, wówczas i te ostatnie cechy wystąpią i utrwalą się w poznaniu zmysłowym.
Człowiek odbiera ogromną liczbę wrażeń. Receptory zmysłowe pracują bez przerwy, a cały system nerwowy męczy się przy tym i wyczerpuje tak, że potrzeba mu wytchnienia i regeneracji, podobnie jak innym częściom składowym organizmu ludzkiego. Na skutek tej wielkiej liczby wrażeń nie wszystkie one zapisują się tak samo na kliszy ludzkiej świadomości. Niektóre zapisują się lepiej i trwalej, inne gorzej i bardziej przelotnie. Odbicie zmysłowe łączy się często z pewnym czuciem lub też odczuciem. Kiedy ktoś mówi, że jakaś rzecz czy osoba “zrobiła na nim wrażenie”, to chce przez to wyrazić, że wraz z odbiciem pewnej treści zmysłowej doznał odczuwalnego poruszenia i dzięki temu wrażenie mocno narzuciło się jego świadomości. Tutaj już przechodzimy do sfery wzruszeń.
Wzruszenia, czyli z łacińska “emocje”, są czymś odrębnym, różnym od wrażeń. Wzruszenie to także reakcja zmysłowa na jakiś przedmiot, jednakże treść tej reakcji różni się od treści wrażeniowej. W treści wrażenia zostaje odbity obraz przedmiotu, we wzruszeniu natomiast przeżywamy jakąś jego wartość. Trzeba się bowiem liczyć z faktem, że różne przedmioty, z którymi spotykamy się w naszym bezpośrednim zmysłowym doświadczeniu, narzucają się nam nie tylko swoją treścią, ale również swoją wartością. Wrażenie to reakcja na treść, wzruszenie – reakcja na wartość. Wzruszenie samo jest zmysłowe, co więcej – ma ono nawet swój współczynnik cielesny, jednakże wartość, która je wywołuje, bynajmniej nie musi być tylko materialna. Wiadomo doskonale, że wzruszenia bywają wywoływane również przez wartości niematerialne, duchowe. Inna rzecz, iż wartość taka musi być jakoś “zmaterializowana”, aby mogła wywołać wzruszenie. Trzeba tę wartość dostrzec, usłyszeć, wyobrazić sobie czy przypomnieć – a wzruszenie powstaje. Posiada ono wówczas większą głębię. Kiedy przedmiotem jego jest wartość materialna, wzruszenie jest płytsze, bardziej powierzchowne. Kiedy natomiast przedmiotem wzruszenia jest wartość ponad-materialna, duchowa, wówczas sięga ono głębiej w psychikę człowieka. Jest to rzecz zrozumiała: wszak większy udział w jego powstaniu musiał mieć – bezpośrednio lub pośrednio – duch ludzki i jego władze. Czymś innym jeszcze jest siła wzruszenia. Może być więc wzruszenie płytkie a mocne, może też być w swej treści głębokie, ale słabe. Zdolność doznawania głębokich i jednocześnie mocnych wzruszeń zdaje się stanowić jakiś szczególnie ważki czynnik życia wewnętrznego.
Kiedy wrażenie łączy się ze wzruszeniem, wówczas przedmiot jednego i drugiego tym wyraźniej wciska się w świadomość człowieka i zarysowuje się w niej. Zarysowuje się bowiem wtedy w świadomości nie tylko obraz, ale także wartość przedmiotu, a świadomość poznawcza w związku z tym nabiera jakby barwy emocjonalnej. Powstaje intensywniejsze przeżycie, dzięki któremu sam przedmiot staje się dla podmiotu czymś bardziej ważnym. Ma to wszystko wielkie znaczenie, również gdy chodzi o nawiązanie kontaktu pomiędzy osobami różnej płci. Wiadomo, jak wiele np. znaczy w tej dziedzinie tzw. pierwsze wrażenie. Wiadomo, ile treści kryje się w prostym zdaniu: “Zrobiła na nim wrażenie” lub też “Zrobił na niej wrażenie”. Jeśli jednak miłość ludzka zaczyna się od wrażenia, jeżeli wszystko w niej w jakiś sposób na tym wrażeniu musi się oprzeć (nawet jej treść duchowa), to właśnie dzięki temu, że w parze z wrażeniem idzie wzruszenie, które pozwala przeżyć drugą osobę jako wartość – jeszcze inaczej: które pozwala się dwom osobom, kobiecie i mężczyźnie, przeżywać wzajemnie jako wartość. Dlatego też w dalszej analizie psychologicznej miłości musimy się stale odwoływać do wartości.

Analiza zmysłowości

W zetknięciu bezpośrednim kobiety i mężczyzny zachodzi zawsze u obu osób jakieś doświadczenie zmysłowe. Każda z nich jest “ciałem” i dlatego podpada pod zmysły drugiej, wywołując jakieś wrażenie. W parze z tym wrażeniem niejednokrotnie idzie też jakieś wzruszenie. Pochodzi to stąd, że kobieta dla mężczyzny, a mężczyzna dla kobiety reprezentuje z natury pewną wartość. Wartość ta łatwo kojarzy się z wrażeniem odbieranym przez zmysły, którego źródłem jest osoba drugiej płci. Ta łatwość kojarzenia wartości z wrażeniem, w rezultacie więc łatwość powstawania wzruszeń w zetknięciu wzajemnym osób różnej płci, pozostaje w związku z popędem seksualnym jako z naturalną właściwością i energią ludzkiego bytu.
Wzruszenie tego typu kojarzy się z wrażeniem odbieranym przez zmysły, jest więc i ono w jakiś sposób zmysłowe, z czego jednakże bynajmniej nie wynika, że i sama wartość, na którą reagujemy takim wzruszeniem, również jest tylko zmysłowa, że tkwi w samym ciele drugiej osoby czy też z nim się utożsamia. Wspomniano już uprzednio, że wzruszenia stanowią szeroki teren infiltracji życia duchowego, nieraz wzruszamy się więc również wartościami duchowymi.. W danym wypadku jednak, gdy chodzi o bezpośrednie zetknięcie kobiety i mężczyzny, trzeba się liczyć z tym, że we wrażeniu naprzód zarysuje się ta treść, która bezpośrednio też podpada zmysłom. Powstaje więc jakiś obraz “zewnętrzny” drugiej osoby. Czy obraz ten jest tylko odzwierciedleniem “ciała”? Nie, jest on jakimś odzwierciedleniem “człowieka”, człowieka drugiej płci. Na taką treść wrażenia wskazuje wszak pojęcie umysłowe, które wraz z nim pojawia się w świadomości. Ale nie ono przyczynia się do wyrazistości wrażenia, nie ono sprawia, że ta czy inna x “robi wrażenie” na tym czy innym y lub też - na odwrót – on na niej. Każda z tych osób “robi wrażenie” na drugiej dzięki tym wartościom, które wraz z poznaniem “człowieka drugiej płci” bywają przeżywane przez poznającego. Wartości są przedmiotem wzruszenia, one to właśnie kojarząc się z wrażeniem przyczyniają się do jego wyrazistości w podmiocie odbierającym.
Prowadząc w tym świetle analizę tzw. zmysłowości, trzeba stwierdzić, że jest to coś więcej niż zwyczajna reakcja zmysłów na przedmiot, na osobę drugiej płci. Zmysłowość nie polega na tym, że y zmysłowo spostrzega x czy też ona jego. Zmysłowość polega zawsze na przeżyciu określonej wartości, która wiąże się z tym spostrzeżeniem zmysłowym. Chodzi mianowicie o wartość seksualną, związaną przede wszystkim z ciałem osoby drugiej płci (nie mówimy w tej chwili o zboczeniach, w ramach których owa wartość seksualna może się łączyć z ciałem osoby tej samej płci czy nawet nie-osoby, lecz jakiegoś zwierzęcia lub rzeczy martwej). Mówi się wówczas zwykle krótko tak: “Y działa na moje zmysły”. To działanie na zmysły wiąże się tylko ubocznie z przeżyciem piękna ciała, z doznaniem estetycznym. Istotny natomiast dla zmysłowości jest inny moment. Oto w poruszeniu samej zmysłowości “ciało” bywa przeżywane jako “możliwy przedmiot użycia”. Zmysłowość sama z siebie ma orientację konsumpcyjną, orientacja ta idzie więc przede wszystkim i bezpośrednio w kierunku “ciała”, osoby dotyczy tylko pośrednio, bezpośrednio zaś raczej ją omija. Nawet z samą pięknością ciała ma ona, jak powiedziano, tylko uboczny związek. Piękność bowiem jest zasadniczo przedmiotem poznania kontemplacyjnego, a przeżycie wartości estetycznych nie ma charakteru używania, wywołuje natomiast radość – tę, którą św. Augustyn określał słowem frui. Zmysłowość więc właściwie przeszkadza przeżyciu piękna, nawet piękna cielesnego, zmysłowego, wprowadza bowiem konsumpcyjne odniesienie do przedmiotu: “ciało” jest wówczas przeżywane jako możliwy obiekt użycia.
Takie nastawienie zmysłowości jest spontaniczne, odruchowe. W tej formie nie jest ono jednak przede wszystkim czymś moralnie złym, ale jest przede wszystkim czymś naturalnym. Aby to uzasadnić, musimy zdać sobie sprawę ze związków, jakie zachodzą pomiędzy reakcjami zmysłów a seksualną żywotnością ciała ludzkiego. Zadaniem biologa, fizjologa czy lekarza jest dokładniej naświetlić do zagadnienie. Wiadomo, że każdy człowiek rodzi się już jako istota przynależna do którejś płci. Właściwą dojrzałość płciową uzyskuje jednak dopiero stopniowo, dzieje się to na ogół w drugim dziesięcioleciu jego życia. Wraz z dojrzałością seksualną rozwija się także cała seksualna żywotność organizmu. Wchodzi w nią wiele procesów wegetatywnych, takich jak np. działalność odnośnych hormonów, owulacja u kobiet, spermatogeneza w organizmie męskim. Procesy te dokonują się w organizmie i pozostają poza zasięgiem aktualnej świadomości, co nie znaczy jednak, aby człowiek nie mógł poznać ich natury i przebiegu z mniejszą lub większą dokładnością.
Sama zmysłowość nie utożsamia się bynajmniej z seksualną żywotnością ciała kobiety czy mężczyzny, która sama w sobie posiada charakter tylko wegetatywny, a jeszcze nie zmysłowy. Dlatego też spotykamy się również z przejawami zmysłowości zabarwionymi seksualnie u dzieci, których organizm nie jest jeszcze seksualnie dojrzały. Jakkolwiek różni się ona od samej żywotności seksualnej ciała ludzkiego, to jednak trzeba ją ujmować w związku z tą żywotnością, w związku z całym wegetatywnym witalizmem seksualnym. Popęd seksualny wyraża się w tej żywotności w taki sposób, że organizm posiadający właściwości męskie “potrzebuje” organizmu posiadającego właściwości żeńskie, aby w połączeniu z nim osiągnąć właściwy skutek – ten skutek, w którym żywotność seksualna ciała znajduje swe naturalne uwieńczenie. Żywotność seksualna bowiem z natury jest nastawiona na rozrodczość, a druga płeć służy temu celowi. Nastawienie takie nie jest samo w sobie konsumpcyjne, natura nie ma za cel samego użycia. Jest to więc tylko nastawienie naturalne, w którym dochodzi do głosu obiektywna potrzeba bytu.
Ta naturalna orientacja, która tkwi w samych wegetatywnych procesach seksualnych, udziela się zmysłom. Stąd też zmysłowość posiada przede wszystkim nastawienie pożądawcze: osoba drugiej płci jest ujmowana jako przedmiot pożądania właśnie ze względu na wartość seksualną, która kojarzy się bezpośrednio z samym ciałem, w nim bowiem zmysły odnajdują przede wszystkim to, co stanowi o odrębności, o “inności” płciowej. Wartość ta dociera do świadomości poprzez wrażenie wówczas, gdy wrażeniu temu towarzyszy wzruszenie odczuwalne nie tylko psychicznie, ale i cieleśnie. Zmysłowość łączy się z poruszeniami ciała, zwłaszcza w jego tzw. sferach erogennych. To dowód jej bliskiego powiązania z wewnętrzną żywotnością seksualną całego organizmu. Ciało bowiem wyposażone we właściwości męskie potrzebuje ciała wyposażonego we właściwości żeńskie dla tych obiektywnych celów, którym służy popęd seksualny. Nastawienie zmysłowości byłoby naturalne i jako takie wystarczyłoby całkowicie w życiu seksualnym, gdyby, po pierwsze, reakcje seksualne u człowieka były nieomylnie regulowane instynktem, a po drugie – gdyby przedmiot tych reakcji należący do drugiej płci nie domagał się innego odniesienia niż to, jakie jest istotne dla samej zmysłowości.
Tymczasem osoba ludzka, jak wiemy, nie może być przedmiotem użycia. Ciało zaś jest jej częścią integralną, nie podobna go przeto oderwać od całości osoby, zarówno wartość ciała, jak i wartość płci wyrażona w ciele opiera się na wartości osoby. W tym układzie obiektywnym reakcja zmysłowości, w której ciało i sexus występują jako przedmiot możliwego użycia, grozi zdewaluowaniem osoby. Przeżywać w ten sposób ciało osoby znaczy to dopuszczać do jej “używania”, i dlatego reakcja sumienia na poruszenia zmysłowości jest czymś łatwo zrozumiałym. Albo bowiem próbuje się sztucznie oderwać od osoby ciało i sexus, aby pozostać przy nich jako przy “możliwym przedmiocie użycia”, albo też wartościuje się osobę wyłącznie ze względu na ciało i sexus, jako przedmiot użycia. I jedno, i drugie jest z gruntu przeciwne wartości samej osoby. Dodajmy, że u człowieka nie może być mowy o “czystej” zmysłowości, jak u zwierząt, ani też o nieomylnym regulowaniu jej reakcji przez instynkt. Dlatego też to, co jest bez reszty naturalne u zwierząt, stoi poniżej natury u człowieka. Sama treść reakcji zmysłowości, w której zawiera się przeżycie ciała i płci jako “możliwego przedmiotu użycia”, wskazuje na to, że zmysłowość nie jest u człowieka “czysta”, ale w pewien sposób przetworzona pod kątem wartości. Czysta, naturalna zmysłowość kierowana w swych reakcjach instynktem nie posiada nastawienia na samo użycie w oderwaniu od celu życia seksualnego, zmysłowość natomiast u człowieka posiada takie nastawienie.
Dlatego też zmysłowość sama nie jest miłością, a bardzo łatwo stać się może jej przeciwieństwem. Równocześnie jednak trzeba uznać, iż w zestawieniu kobieta-mężczyzna zmysłowość jako naturalna reakcja na osobę drugiej płci jest jakimś tworzywem miłości małżeńskiej, miłości oblubieńczej. Sama z siebie jednak stanowczo nie spełnia tej roli. Nastawienie na wartość seksualną, związaną z “ciałem” jako przedmiotem użycia, domaga się bezwzględnie integracji: musi być włączone w całkowite i dojrzałe odniesienie do osoby, bez tego stanowczo nie jest miłością. Przez zmysłowość przepływa wprawdzie jakby nurt miłości pożądania, jeśli jednak nie dopełni się ona innymi, szlachetniejszymi pierwiastkami miłości (była o nich mowa w pierwszej części tego rozdziału), lecz pozostanie samym pożądaniem, wówczas z całą pewnością nie jest miłością. Zmysłowość musi więc być otwarta dla innych, szlachetniejszych pierwiastków miłości.
Sama z siebie bowiem zmysłowość jest zupełnie ślepa na osobę, a zorientowana tylko w stronę wartości seksualnej związanej z “ciałem”. Dlatego też wykazuje ona znamienną niestałość, zwraca się wszędzie tam, gdzie znajduje tę wartość, gdzie pojawi się “możliwy przedmiot użycia”. Różne zmysły sygnalizują jego obecność, każdy w jakiś inny sposób, w inny sposób np. zmysł dotyku, w inny sposób zmysły wyższe, zmysł wzroku czy słuchu. Ale nie tylko zmysły zewnętrzne służą zmysłowości; służą jej również zmysły wewnętrzne, takie jak wyobraźnia czy pamięć. Za pośrednictwem każdego z nich można nawiązać kontakt z “ciałem” nawet osoby fizycznie nieobecnej, przeżywając wartość tego ciała o tyle, o ile stanowi ono “możliwy przedmiot użycia”. To jest symptomatyczne dla zmysłowości. Ów moment symptomatyczny dołącza się nawet wówczas, gdy ciało drugiej osoby bynajmniej nie bywa traktowane jako przedmiot użycia, może np. wystąpić wówczas, gdy jest ono przedmiotem jakichś badań, studiów czy też przedmiotem sztuki. Zmysłowość dołącza się wówczas bardzo często jakby z “boku”: czasem usiłuje wciągnąć całe odniesienie do ciała i do osoby w swą orbitę, a czasem tylko wywołuje w świadomości znamienny refleks; dowodzi on, że dane odniesienie do ciała i do osoby “mogłoby” być wciągnięte w orbitę zmysłowości, która czeka jakby tuż za progiem.
To wszystko nie świadczy jednak bynajmniej o tym, że sama pobudliwość zmysłowa, jako wrodzona i naturalna właściwość konkretnej osoby, jest czymś już moralnie złym. Bujna pobudliwość jest tylko bogatym – choć trudnym – tworzywem jej życia osobowego. Musi się ona tym bardziej i tym dojrzalej otworzyć w stronę tego, co stanowi o miłości osobowej. Żywiołowa pobudliwość zmysłowa (byle nie chorobliwa) może się wówczas stać czynnikiem, który warunkuje tym pełniejszą i tym bardziej żarliwą miłość. Miłość ta będzie oczywiście owocem sublimacji.
Wypada tutaj wspomnieć bodaj w paru słowach o tzw. sex-appealu. To anglosaskie słowo nie oznacza bynajmniej tego samego co “popęd seksualny”. Mówi ono tylko o pobudliwości zmysłowej i o zmysłowości. Używa się go wówczas, gdy chodzi o określenie zdolności do wywołania zmysłowych podnieceń czy też gotowości do ich przeżywania. Funkcja płci zostaje w sex-appealu zacieśniona do sfery zmysłów i zmysłowości. Chodzi o przeżycie wartości seksualnej związanej z “ciałem” właśnie jako “możliwym przedmiotem użycia” – potencjalnym lub aktualnym. Na tym wyczerpuje się punkt widzenia sex-appealu. Głosi on wartość ciała i płci jako samodzielną czy samowystarczalną, a przez to odcina drogę do integracji tej wartości w pełną i dojrzałą miłość osobową. W takim ujęciu staje się sex-appeal wykładnikiem miłości zdezintegrowanej, która nosi na sobie tylko znamiona zmysłowości.

Uczuciowość i miłość uczuciowa

Od zmysłowości należy wyraźnie odróżnić uczuciowość. Powiedziano już uprzednio, że w parze z wrażeniem zwykło chodzić wzruszenie, przeżycie emocjonalne. Jakkolwiek wrażenie jest zmysłowe, to jednak wzruszenie może zwracać się do wartości niematerialnej związanej z przedmiotem wrażenia. Bezpośredni kontakt mężczyzny i kobiety niesie z sobą zawsze jakieś wrażenie, z którym w parze może iść wzruszenie. Kiedy wzruszenie to ma za przedmiot wartość seksualną związaną z samym “ciałem” jako “możliwym przedmiotem użycia”, wówczas jest ono przejawem zmysłowości. Jednakże wartość seksualna będąca przedmiotem wzruszenia bynajmniej nie musi być związana z samym “ciałem” jako “możliwym przedmiotem użycia”. Może ona być związana z całym “człowiekiem drugiej płci”. Wówczas przedmiotem przeżycia emocjonalnego dla kobiety będzie wartość “męskości”, a dla mężczyzny wartość “kobiecości”. Pierwsza może się kojarzyć np. z wrażeniem “siły”, druga z wrażeniem “wdzięku”, obie zaś łączą się z całym człowiekiem drugiej płci, a nie tylko z jego “ciałem”. Otóż uczuciowością tutaj należałoby nazwać tę szczególną wrażliwość (nie pobudliwość) na wartość seksualną związaną z całym “człowiekiem drugiej płci”, na “kobiecość”, na “męskość”.
Wrażliwość ta jest źródłem miłości uczuciowej. Różni się ona bardzo od zmysłowości, nie tyle w swojej podstawie, ile w swojej wewnętrznej treści. Podstawą bowiem tak jednej, jak i drugiej jest ta sama intuicja zmysłowa. Treścią wrażenia jest cały “człowiek drugiej płci”, cała “kobieta”, cały “mężczyzna”. Dla zmysłowości w tej całościowej treści wrażeniowej od razu uwydatnia się i poniekąd odcina od reszty – “ciało”. Uczuciowość natomiast zatrzymuje się przy całym człowieku drugiej płci. Wartość seksualna pozostaje przeto związana z całym człowiekiem, a nie ogranicza się tylko do jego “ciała”. W związku z tym też nie zarysowuje się w uczuciowości owo nastawienie na użycie, które jest tak bardzo znamienne dla zmysłowości. Uczuciowość nie jest konsumpcyjna. Dlatego też mogą w niej dojść do głosu momenty kontemplacyjne związane z pięknem, z przeżyciem wartości estetycznych. Uczuciowość męska jest przenikniona jakimś przejęciem i podziwem w stosunku do “kobiecości”, uczuciowość kobieca – podobnym przejęciem i podziwem w stosunku do “męskości”. Nie odzywa się przy tym w granicach samej uczuciowości żadna chęć użycia.
Uczuciowość wydaje się wolna od pożądania w tym znaczeniu, w jakim pożądania tego pełna jest zmysłowość. W przeżyciu emocjonalnym natomiast odzywa się inne pragnienie i inna potrzeba dochodzi do głosu. Jest to pragnienie bliskości i zbliżenia, a równocześnie wyłączności czy intymności, jakiegoś “sam na sam”, jednocześnie zaś jakiegoś “wciąż razem”. Miłość uczuciowa trzyma dwoje ludzi blisko siebie, każe im – nawet jeśli fizycznie są od siebie daleko – poruszać się wciąż intencjonalnie w swoim kręgu. Miłość ta obejmuje pamięć i wyobraźnię, a równocześnie udziela się woli. Nie pobudza jej, ale raczej wciąga w swą orbitę przez specyficzny nastrój, który ogarnia wolę wywierając na nią swoisty urok. Człowiek porusza się w tym nastroju i w ten sposób utrzymuje się wewnętrznie wciąż w pobliżu osoby, z którą wiąże go uczuciowa miłość. Kiedy kobieta i mężczyzna, złączeni taką miłością, są blisko siebie, wówczas szukają zewnętrznych środków wyrazu dla tego, co ich łączy. Są to owe różnorodne przejawy czułości, które wyrażają się w spojrzeniach, słowach, gestach, wzajemnym zbliżeniu i zespoleniu obu postaci – świadomie nie używam w tym miejscu słowa “zbliżenie ciał”, uczuciowość bowiem sama z siebie wydaje się obojgu, zwłaszcza kobiecie, czymś nie-cielesnym. Istotnie nie wykazuje ona takiego nastawienia na ciało jak zmysłowość. Dlatego też tak często utożsamia się miłość uczuciową z miłością duchową.
Rzecz jasna, że to obustronne zbliżenie jako wyraz wzajemnej czułości, chociaż płynie bezpośrednio z samego uczucia, bardzo łatwo może przesunąć się na teren zmysłowości. Nie będzie to od razu zmysłowość jawna, z ostro zarysowanym nastawieniem na użycie cielesne, ale zmysłowość ukryta i utajona w uczuciowości. Zdaje się, że pod tym względem zachodzi na ogół znamienna różnica pomiędzy kobietą a mężczyzną. Uznaje się dość powszechnie, że kobieta jest “z natury” bardziej uczuciowa, mężczyzna zaś bardziej zmysłowy. Wskazaliśmy już uprzednio ów rys, który jest symptomatyczny dla zmysłowości (przeżycie wartości seksualnej związanej z “ciałem” jako “możliwym przedmiotem użycia”). Otóż rys ten szybciej się budzi u mężczyzny, szybciej się krystalizuje w jego świadomości i postawie. Sama struktura psychiki i osobowości męskiej jest taka, że szybciej zostaje przymuszona niejako do ujawnienia i zobiektywizowania tego, co się kryje w miłości do osoby drugiej płci. Łączy się to z ową raczej aktywną rolą mężczyzny w tej miłości, a rzutuje też na jego odpowiedzialność. U kobiety natomiast zmysłowość jakby taiła się i ukrywała w uczuciowości. I dlatego “z natury” jest ona bardziej skłonna do uznania jeszcze za przejaw miłości uczuciowej tego, w czym mężczyzna już uświadamia sobie wyraźnie działanie zmysłowości oraz chęci użycia. Istnieje zatem, jak widać, pewna rozbieżność psychologiczna w zakresie udziału mężczyzny i kobiety w miłości. Kobieta wydaje się bardziej bierna, chociaż w inny sposób jest bardziej aktywna. W każdym razie jej rola i odpowiedzialność będzie inna niż rola i odpowiedzialność mężczyzny.
Powróćmy jeszcze na chwilę do początku naszych rozważań na temat uczuciowości i miłości uczuciowej. Związane z wrażeniem przeżycie emocjonalne ma za przedmiot wartość seksualną związaną z całym “człowiekiem drugiej płci”, a przeżycie to samo w sobie wolne jest od nastawienia na użycie. Dzięki temu, że cały uczuciowy stosunek mężczyzny do kobiety, ześrodkowany na jej “kobiecości”, czy też uczuciowy stosunek kobiety do mężczyzny, ześrodkowany na jego “męskości”, wolny jest od orientacji konsumpcyjnej, mogą wokół tej centralnej wartości, która jest przedmiotem przeżycia uczuciowego, dokonywać się pewne zmienne procesy. Oto w polu widzenia osoby zaangażowanej uczuciowo wobec drugiej osoby wartość przedmiotu jej miłości rozrasta się ogromnie, zwykle niewspółmiernie do prawdziwej jego wartości. Miłość uczuciowa ma wpływ na wyobraźnię i pamięć, a żyje równocześnie pod ich wpływem. Tym się chyba tłumaczy fakt, że w przedmiot swej miłości “wkłada” się różne wartości – wartości, których on sam w sobie nie musi koniecznie posiadać. Są to wartości idealne, nie realne. Żyją one w świadomości osoby zaangażowanej uczuciowo, a często dzieje się tak, że miłość uczuciowa wydobywa je z ukrycia w podświadomości i stawia w polu świadomości. Uczucie jest płodne wewnątrz podmiotu: ponieważ podmiot chciałby, pragnąłby i marzy, ażeby te różne wartości znalazły się w tej osobie, która jest przedmiotem jego miłości, przeto uczucie wywołuje je wszystkie i obdarza nimi tę osobę, do której się zwraca, ażeby w ten sposób zaangażowanie emocjonalne było tym pełniejsze.
Dobrze jest znane to zjawisko idealizacji osoby będącej przedmiotem miłości. Jest ono charakterystyczne zwłaszcza dla miłości młodzieńczej. Ideał jest w niej silniejszy niż prawdziwy żywy człowiek, a ten ostatni stanowi często tylko okazję do tego, ażeby dokonał się w świadomości emocjonalnej podmiotu istny wybuch tych wartości, do których w drugiej osobie podmiot ten lgnie całą duszą. Nie chodzi o to, czy są to naprawdę wartości owej konkretnej osoby, do której zwróciła się uczuciowa miłość podmiotu. Osoba ta bowiem, jak powiedziano, mniej jest przedmiotem, a bardziej okazją do miłości uczuciowej. Uczuciowość jest subiektywna i karmi się – i to czasem aż do przesady – tymi przede wszystkim wartościami, które sam podmiot nosi w sobie, do których lgnie świadomie i podświadomie. I tym też jeszcze uczuciowość różni się od zmysłowości, ta bowiem jest na swój sposób obiektywna: karmi się wartością seksualną związaną z “ciałem” osoby zbędącej przedmiotem pożądania, lecz oczywiście jest to obiektywność pożądania, a nie obiektywność miłości.
Niemniej w zauważonym przed chwilą znamiennym rysie ludzkiej uczuciowości zdaje się tkwić główne źródło słabości całej miłości uczuciowej. Miłość ta wykazuje taką znamienną ambiwalencję: z jednej strony szuka bliskości osoby umiłowanej, szuka zbliżenia i wyrazów czułości, z drugiej zaś znajduje się właściwie w oddaleniu od niej, nie żyje bowiem jej prawdziwą wartością, ale żyje niejako na jej konto tymi wartościami, do których sam podmiot lgnie jako do swego ideału. I dlatego sama miłość uczuciowa bardzo często bywa przyczyną rozczarowań. Rozczarowaniem dla niej może być – zwłaszcza gdy chodzi o kobietę – to, że z biegiem czasu uczucie mężczyzny okazuje się tylko jakby zasłoną dla pożądania czy nawet wręcz dla wyraźnej woli użycia. Rozczarowaniem może być zarówno dla kobiety, jak i dla mężczyzny to, że wartości przypisywane osobie ukochanej okazują się fikcją. Rozdźwięk między ideałem a rzeczywistością sprawia nieraz, że miłość uczuciowa nie tylko wygasa, ale wręcz przeobraża się w uczuciową nienawiść. Ta znów jakby z zasady (czy “z natury”) nie dostrzega wartości, które w drugiej osobie naprawdę są. Tak więc nie wiadomo, czy owa wewnętrzna płodność uczucia oraz związany z nią pęd do idealizacji przedmiotu miłości jest siłą, czy też raczej słabością miłości uczuciowej. Wiadomo jednak z pewnością, że i ona sama – jako forma wzajemnego odniesienia kobiety i mężczyzny – nie może wystarczyć. I ona potrzebuje integracji, tak jak pożądanie zmysłowe. Jeżeli “miłość” pozostanie samą zmysłowością, samym sex-appealem, to zupełnie nie będzie sobą, ale tylko używaniem osoby przez osobę, ewentualnie używaniem wzajemnym. Kiedy zaś pozostanie samą uczuciowością, wówczas miłość również nie będzie jeszcze miłością w dojrzałym znaczeniu tego słowa. Obie osoby pozostaną bowiem mimo wszystko jakoś oddzielone od siebie, chociaż może się zdawać, że są tak blisko siebie, bo tak szukają zbliżenia. Uczucie samo choruje na subiektywizm, tak jak dojrzały obiektywny profil miłości musi na jego podłożu dopiero kształtować się i dojrzewać z innych źródeł – samo uczucie go nie stworzy. Pozostawione sobie może i ono okazać się czymś tylko “konsumpcyjnym”. Ale o tym jeszcze w rozdziale III.
Teraz zaś trzeba się odwołać do owych sił, które zdolne są ukształtować obiektywny profil miłości. Są to siły ducha ludzkiego, dzięki nim dokonuje się integracja miłości.

Problem integracji miłości

Psychologicznie rzecz biorąc, miłość można pojmować jako pewną sytuację. Jest to z jednej strony sytuacja wewnętrzna, istniejąca w konkretnym podmiocie, w jakiejś osobie, a równocześnie sytuacja pomiędzy dwiema osobami, pomiędzy kobietą a mężczyzną. W każdym razie zarówno od wewnątrz, jak i z zewnątrz jest to sytuacja konkretna, a tym samym jedyna i niepowtarzalna. Zewnętrzna konkretność i jedyność tej sytuacji, którą nazywamy miłością, jest najściślej związana z jej stroną wewnętrzną, z tym, co tkwi w obu osobach jakby w aktorach dramatu własnej miłości. Miłość jest na pewno dramatem w tym znaczeniu, że zawsze jest jakimś dzianiem się i zarazem działaniem, a to przecież oznacza greckie słowo drao, skąd “dramat”. Otóż dramatis personae, y i x, odnajdują wątek tego dramatu w sobie, odnajdują miłość zawsze jako jedyną w swym rodzaju sytuację psychologiczną, która jest bardzo ważną i absorbującą sprawą ich wnętrz. Wiadomo, że osoba ta wśród rozlicznych przedmiotów widzialnego świata ów niezwykły przedmiot, który jest obdarzony swoistym “wnętrzem” i zdolny do życia wewnętrznego.
Psychologia, która z nazwy jest nauką o duszy, stara się odsłonić strukturę i osnowę życia wewnętrznego człowieka. W swych dociekaniach musi ona stwierdzić, że najbardziej znamienny dla tego życia jest moment prawdy oraz moment wolności. Prawda łączy się bezpośrednio z dziedziną poznania. Poznanie ludzkie nie polega tylko na odzwierciedlaniu czy też “odbijaniu” przedmiotów, ale jest najściślej związane z przeżywaniem prawdy lub fałszu. Ono właśnie stanowi najbardziej wewnętrzny i najbardziej zarazem istotny nerw ludzkiego poznawania. Gdyby poznawanie polegało tylko na “odbijaniu” przedmiotów, można by podejrzewać, iż jest ono z natury materialnej. Jednakże przeżycie prawdy czy fałszu leży całkowicie poza granicami tego, co zdolna jest dać z siebie materia. Prawda warunkuje wolność, o tyle bowiem tylko człowiek może zachować wolność w stosunku do różnorodnych przedmiotów, które narzucają mu się w działaniu jako dobre i godne pożądania, o ile jest zdolny dobra te ujmować w świetle prawdy i tak kształtować swój samodzielny stosunek do nich. Bez tej zdolności byłby człowiek skazany na determinację: owe dobra brałyby go w posiadanie i decydowały bez reszty o charakterze jego czynów i całym kierunku jego działalności. Zdolność poznawania prawdy umożliwia człowiekowi auto-determinację, czyli samodzielne stanowienie o charakterze i kierunku własnych czynów, na czym właśnie polega wolność.
Przeprowadzona dotychczas analiza psychologiczna miłości pomiędzy osobami różnej płci wykazała, że miłość ta rodzi się na podłożu popędu seksualnego. Ma to swoje bezpośrednie konsekwencje w przeżyciu, które – jak stwierdziliśmy – ześrodkowuje się u każdej z osób, zarówno u kobiety, jak i u mężczyzny, wokół wartości seksualnej. Wartość ta wiąże się z “człowiekiem drugiej płci”. Kiedy wiąże się przede wszystkim z “ciałem” tego człowieka i wykazuje znamienną orientację na używanie, wówczas w przeżyciu dominuje pożądanie zmysłowe. Kiedy natomiast wartość seksualna, jako treść przeżycia nie nawiązuje przede wszystkim do “ciała”, wówczas dominanta przeżycia przenosi się w stronę uczuciowości – pożądanie nie wysuwa się na pierwszy plan. Istnieje ogromnie dużo możliwych postaci przeżycia w zależności od tego, jakie odniesienie do wartości seksualnej przeważa. Każda taka postać jest ściśle indywidualna, jest bowiem własnością konkretnej osoby i kształtuje się w konkretnym “wnętrzu”, a także w konkretnych warunkach zewnętrznych. W zależności od tego, jakie energie psychiczne dochodzą przede wszystkim do głosu, otrzymujemy bądź bujne zaangażowanie uczuciowe, bądź też namiętne pożądanie.
Cała ta gra wewnętrznych sił odzwierciedla się w świadomości. Znamiennym rysem miłości seksualnej jest jej wielka intensywność, świadczy to pośrednio o sile popędu seksualnego oraz o jego ważności w życiu ludzkim. Ta intensywna koncentracja sił witalnych i psychicznych absorbuje mocno świadomość, tak mocno, że inne przeżycia w porównaniu z miłością seksualną nieraz zdają się blednąć i tracić swój ciężar gatunkowy. Wystarczy przyjrzeć się ludziom, którymi owładnęła ta miłość, ażeby się o tym przekonać. Wciąż potwierdza się platońska myśl o potędze Erosa. Jeśli miłość seksualną można pojąć jako pewną sytuację wewnątrz osoby, to jest to sytuacja psychologicznie wyrazista i atrakcyjna. Człowiek odnajduje w niej koncentrację takich energii, o których istnieniu w sobie przed tym przeżyciem nie wiedział. Dlatego też przeżycie to jest dlań połączone z przyjemnością, z radością istnienia, życia i działania, nawet jeśli skądinąd wciska się w nie przykrość, smutek czy przygnębienie.
Tak zarysowuje się miłość w swym profilu subiektywnym, właśnie w tym profilu stanowi ona zawsze jakąś konkretną sytuację wnętrza ludzkiego – jedyną i niepowtarzalną. Równocześnie dąży ona do integracji zarówno “w” osobie, jak i “między” osobami. Słowo łacińskie integer znaczy “cały”, integracja zatem oznacza scalanie, dążność do całości i całkowitości. Proces integracji miłości opiera się na pierwiastku duchowym w człowieku: na wolności i prawdzie.
Wolność wraz z prawdą, prawda wraz z wolnością stanowią o tym duchowym piętnie, które wyciska się na różnych przejawach życia i działania ludzkiego. Wchodzą one niejako w najgłębsze zakamarki ludzkich czynów i ludzkich przeżyć, wypełniają je taką treścią, jakiej żadnych śladów nie spotykamy w życiu zwierzęcym. Właśnie tym treściom zawdzięcza też swoją właściwą konsystencję miłość pomiędzy osobami różnej płci. Jakkolwiek tak mocno i tak wyraźnie opiera się ona na ciele i zmysłach, to jednak nie ciało i nie zmysły same tworzą jej właściwą osnowę oraz właściwy profil. Miłość jest zawsze jakąś sprawą wnętrza i sprawą ducha; w miarę jak przestaje być sprawą wnętrza i sprawą ducha, przestaje też być miłością. To, co pozostaje z niej w samych zmysłach oraz w samym seksualnym witalizmie ciała ludzkiego, nie stanowi jej właściwej istoty. Wola jest niejako tą ostatnią instancją w osobie, bez udziału której żadne przeżycie nie ma pełnej osobowej wartości, nie posiada całkowitego ciężaru gatunkowego osoby. Ów ciężar gatunkowy osoby wiąże się ściśle z wolnością, a wolność jest właściwością woli. Zwłaszcza zaś miłość “potrzebuje” wolności, zaangażowanie wolności stanowi poniekąd jej psychologiczną istotę. To, co nie płynie z wolności, co nie nosi znamion wolnego zaangażowania, ale ma piętno determinacji i przymusu, nie może być uznane za miłość, nie ma w sobie jej istoty. I dlatego w procesie integracji psychicznej, jaki rozgrywa się wraz z miłością seksualną we wnętrzu osoby, chodzi nie tylko o zaangażowanie woli, ale o pełnowartościowe zaangażowanie wolności – chodzi o to, ażeby wola angażowała się w sposób najpełniejszy, najbardziej dla siebie właściwy.
Tylko opierając się na prawdzie, możliwe jest prawdziwie wolne zaangażowanie woli. Przeżycie wartości idzie w parze z przeżyciem prawdy. Każda sytuacja wewnętrzna ma swoją psychologiczną prawdziwość: pożądanie zmysłowe swoją, zaangażowanie uczuciowe – też swoją. Jest to prawdziwość subiektywna: y naprawdę pożąda x, znajduje bowiem w swoim życiu wewnętrznym wyraźne czucie o zabarwieniu pożądawczym zwrócone właśnie do niej, powstałe pod tym wrażeniem, jakie ona na nim wywarła, podobnie np. x jest naprawdę uczuciowo zaangażowana w stosunku do y, znajduje bowiem w swoim życiu wewnętrznym takie wzruszenia i taką gotowość do wzruszeń, takie pragnienie bliskości i oparcia się na nim, zrodzone pod wrażeniem jego męskiej siły, że musi tę swoją sytuację wewnętrzną uznać za miłość. Biorąc rzecz w profilu subiektywnym, mamy w obu wypadkach do czynienia z prawdziwą miłością.
A jednak miłość wymaga jeszcze prawdy obiektywnej. Tylko dzięki niej, tylko na jej zasadzie może się dokonywać integracja miłości. Dopóki rozważamy ją tylko w świetle jej prawdziwości subiektywnej, nie posiadamy jeszcze pełnego jej obrazu i niczego też nie możemy orzekać o jej obiektywnej wartości. Ta ostatnia zaś mimo wszystko jest najważniejsza. Do niej to właśnie mamy dotrzeć z kolei w drodze analizy etycznej miłości.


55683