Dziewczyna, godność i miłość
Treść
Z ks. Markiem Dziewieckim rozmawia Anita Węgrzyn
- Księże Marku, z jednej strony mówi się obecnie wiele o prawach kobiet, a z drugiej strony godność kobiety bywa naruszana na co dzień, choćby poprzez pornografię, prostytucję, wulgarne gesty czy pożądliwe spojrzenia mężczyzn. Jak uchronić współczesne dziewczyny od takich niebezpiecznych sytuacji?
Pierwszy warunek ochrony dziewcząt przed poniżeniem czy krzywdą jest to, że one same szanują siebie, własną godność, otrzymany od Boga geniusz kobiecy. Kobiety świadome swojej godności i swego powołania do bycia podobnymi do Maryi, nie wchodzą w bliższy kontakt z mężczyznami, którzy nie potrafią ich uszanować i którzy nie uczą się kochać. Takie kobiety nikim nie gardzą, ale — jak to określam w czasie spotkań z młodzieżą — do domu i do serca wpuszczają jedynie tych mężczyzn, którzy są szlachetni, dobrze wychowani, którzy na co dzień kierują się miłością, odpowiedzialnością, honorem.
Drugi warunek ochrony dziewcząt przed krzywdą czy brakiem szacunku ze strony ich rówieśników czy dorosłych mężczyzn to dobra sytuacja rodzinna, czyli rodzice, którzy kochają siebie nawzajem, którzy troszczą się o córkę, okazują jej miłość, mają dla niej czas, swoją cierpliwością i czułością, a także długimi, mądrymi, serdecznymi rozmowami wspierają ją w obliczu wątpliwości, niepokoju o przyszłość czy w obliczu gorszych nastrojów. Warunek trzeci ochrony godności dziewcząt to ich osobista przyjaźń z Bogiem, doświadczanie Jego obecności i miłości w każdej sytuacji życiowej. Mocna więź z Bogiem daje dziewczynie poczucie bezpieczeństwa i czyni ją w dużym stopniu niezależną od mężczyzn. W respektowaniu własnej godności z pewnością pomaga włączenie się w katolickie ruchy formacyjne dla młodzieży, korzystanie z sakramentu pokuty i Eucharystii, codzienna modlitwa z rachunkiem sumienia.
Warunek czwarty obrony własnej godności przez dziewczynę to stawianie wysokich wymagań samej sobie, a także tym chłopakom, którzy pragną mieć z nią bliższe kontakty. Jedna ze studentek powiedziała mi, że jeśli jakiś chłopak próbuje zapalić papierosa w jej obecności albo używa niecenzuralnych słów, to ona po prostu odchodzi. Gdy któregoś dnia kilku studentów rozmawiało przy niej o „zaletach” prezerwatyw, oznajmiła im, że nigdy nie zwiąże się z mężczyzną, któremu chociaż raz potrzebna będzie prezerwatywa. Po tym jej stwierdzeniu każdy z tamtej grupy studentów przepraszał ją i zapewniał o tym, że tylko tak żartował i że szlachetny mężczyzna rzeczywiście nigdy nie będzie potrzebował prezerwatywy. To tylko przykłady, które pokazują, że najbardziej szanowane są te dziewczyny, które zachowują się z dumą Bożej księżniczki i które wymagają od mężczyzn pełnego szacunku w każdej sytuacji.
Warunek piąty ochrony dziewczyny przed poniżeniem czy krzywdą to mądra kolejność więzi w kontakcie z chłopakiem. Szczęśliwa dziewczyna nie powinna w żadnym aspekcie komunikować więcej o tym, co czuje do chłopaka i jak się nim cieszy, niż on jej komunikuje. To on ma ją upewnić o tym, że kocha, a nie ona jego, bo ona kocha z pewnością. Chodzi natomiast o sprawdzenie tego, czy on także potrafi ją pokochać tak mocno, by postawić ją bez wahania ponad wszystkimi innymi osobami, rzeczami czy planami na dorosłe życie. Dziewczyna nie powinna nigdy pozwolić na to, by więź cielesna z chłopakiem wyprzedzała inne formy więzi czy by stała się najważniejsza. Najpierw potrzebne są rozmowy, dobre poznanie się wzajemne, a następnie więź emocjonalna do zakochania włącznie. Kolejna faza to budowanie więzi duchowej, czyli dzielenie się własnymi aspiracjami, ideałami, normami moralnymi i pragnieniami. Kolejny krok to przyglądanie się chłopakowi na tle jego rodziców i rodziny oraz na tle środowiska, w którym on funkcjonuje. Mądra dziewczyna wie o tym, że nigdy nie zweryfikuje chłopaka jedynie w oparciu o to, jak on zachowuje się na randkach we dwoje. Jeśli wszystkie te fazy przebiegną pomyślnie, wtedy dopiero jest czas na okres narzeczeństwa, czyli na przyglądanie się chłopakowi jako kandydatowi na męża i na ojca przyszłych dzieci. A dopiero po ślubie, czyli po decyzji — oznajmionej publicznie i podpisanej przy świadkach! — o wiernej i nieodwołalnej miłości, jest czas na więź seksualną, która potwierdza miłość i marzenie o dzieciach.
- Podczas ceremonii ślubnej kapłan pyta narzeczonych: "Czy chcecie przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?" Księże Marku, w jaki sposób powinno wyglądać solidne wychowanie chrześcijańskie, dzięki któremu ona i on mogą dorosnąć do tej miłości, którą sobie ślubują?
Celem wychowania chrześcijańskiego jest naśladowanie Chrystusa i uczenie się od Niego tej największej miłości, jaką jest On sam, czyli miłości wiernej, nieodwołalnej, czułej, mocnej, stanowczej i zawsze mądrej. Żadna mniejsza miłość nie wystarczy do zawarcia szczęśliwego małżeństwa i do założenia trwałej rodziny. Drugim — obok miłości — celem wychowania chrześcijańskiego jest uczenie mądrego, realistycznego myślenia, gdyż prawdziwa miłość opiera się na prawdzie i na kontakcie z twardą rzeczywistością. Miłość jest nie tylko szczytem dobroci, ale też szczytem mądrości. Kto mądrze myśli i odpowiedzialnie kocha — na wzór Jezusa - ten dorasta do małżeństwa i rodziny. Ktoś taki będzie też w stanie być szlachetnym księdzem czy szczęśliwą osobą zakonną, jeśli odkryje, że taką właśnie drogę proponuje mu Bóg.
Zagrożeniem dla wychowania są mity o wychowaniu bezstresowym, o spontanicznej samorealizacji czy o prawach bez obowiązków. Rodzice powinni unikać obydwu możliwych skrajności: agresji, zastraszania i przymuszania z jednej strony, a rozpieszczania, tolerowania zła i pobłażania z drugiej. Wychowywać po chrześcijańsku to niesamowicie mocno kochać i jednocześnie wiele wymagać. Najwięcej wymaga od nas ten, kto najbardziej nas kocha — Jezus Chrystus, który stawia nam najwyżej poprzeczkę: proponuje, byśmy stali się podobni do Niego! Specyfiką wychowania chrześcijańskiego jest kierowanie się — na wzór Jezusa — mentalnością zwycięzcy, czyli fascynowanie dzieci i młodzieży perspektywą niezwykłego rozwoju według kryteriów Ewangelii oraz odwaga proponowania wychowankom wyłącznie najlepszej, optymalnej, świętej, błogosławionej drogi życia. Wychowawcę chrześcijańskiego poznaje się po tym, że chłopcy i dziewczęta pytają go o to, co dobrego mają czynić, a nie o to, które zachowanie już jest złem czy grzechem i czego nie powinno się czynić. Fundamentem wychowania chrześcijańskiego jest tak mocna więź z Bogiem, że dane dziecko czy nastolatek słucha Boga bardziej niż ludzi i niż samego siebie! Tylko ktoś taki dorasta do małżeństwa i rodziny!
- W swoich tekstach i konferencjach podkreśla Ksiądz, że aborcji nie dokonuje kobieta — matka dziecka, lecz obydwoje rodzice! Jednak czy największej winy nie ponosi tu lekarz? Przecież on pierwszy - jako chrześcijanin - powinien stawać na straży budzącego się życia (mówią o tym Śluby Jasnogórskie). Co powinno spotkać lekarza, który zabija nienarodzone dziecko? Czy powinien zostać pozbawiony prawa do wykonywania zawodu?
Największą odpowiedzialność za życie dziecka - w fazie rozwoju prenatalnego i po porodzie - ponoszą rodzice. To jest ich dziecko. To oni — jeśli zawarli małżeństwo sakramentalne — ślubowali, że przyjmą z miłością i że po katolicku wychowają potomstwo, którym Bóg ich obdarzy. Lekarz zwykle nie zabija dziecka wbrew woli ojca i matki tegoż dziecka. Zleceniodawcami aborcji są rodzice. Najczęściej inicjatywa wychodzi od ojca dziecka. Lekarz jest wykonawcą wyroku śmierci i ponosi za to pełną odpowiedzialność. Większa jest jednak odpowiedzialność moralna zleceniodawcy niż wykonawcy zleconego czynu.
Wszystkim lekarzom należy przypominać o tym, że są powołani do tego, by leczyć, a nie by szkodzić czy wręcz zabijać. Nawet jeśli ktoś z rodziców chce zabić swoje nienarodzone dziecko, to mądry lekarz powinien stanowczo tłumaczyć, że on jest od ratowania życia i zdrowia, a nie od zabijania i że zabijanie niewinnych dzieci nigdy nie jest sposobem na rozwiązywanie problemów finansowych, psychicznych czy społecznych. Od rozwiązywania takich problemów są zupełnie inne instytucje niż służba zdrowia. Jeśli z prośbą o dokonanie aborcji zgłasza się ktoś do lekarza katolickiego, to ten powinien stanowczo odmówić. Jeśli by się zgodził na zabicie dziecka, to popełniłby niegodziwą zbrodnię. Polskie ustawodawstwo nie przewiduje sankcji za aborcję w postaci odebrania prawa do wykonywania zawodu lekarza. Dzieje się tak dlatego, że ustawa o wykonywaniu zawodu lekarza nie respektuje przysięgi Hipokratesa.
- Najpiękniejszą kobietą i matką na tej ziemi była Maryja. Czego współczesne kobiety mogą uczyć się od Matki Najświętszej?
Najpierw mogą uczyć się niezwykłej więzi z Bogiem. Maryja była związana z Bogiem tak wielką miłością i tak bezgranicznym zaufaniem, że nawet pod krzyżem, w obliczu śmierci swojego Jedynego Syna, była pewna tego, że Bóg jest nieobliczalny tylko w jednym: w zaskakiwaniu nas swoją miłością i wiernością w każdej sytuacji. W Wielki Piątek Maryja nie mogła przewidzieć, że Jej skrzywdzony i zabity Syn powróci do Niej zmartwychwstały, a mimo to nie zwątpiła.
Współczesne kobiety mogą uczyć się od Maryi mądrości w wyborze męża, który — jak św. Józef — okaże się kimś prawym, wiernym Bogu, szanującym żonę i chroniącym dzieci. Maryja wybrała — a wcześniej też chyba wychowała sobie! — takiego męża, który był człowiekiem świętym i prostolinijnym. Tylko ktoś taki mógł uwierzyć w to, co po ludzku jest zupełnie niewiarygodne: że Maryja oczekuje narodzin dziecka, mimo że nie współżyła z mężczyzną.
Od Maryi kobiety mogą uczyć się niezwykłego piękna bycia kobietą. W jednej z łacińskich pieśni nazywamy Maryję „tota pulchra” czyli cała piękna! Kobieta podobna do Maryi troszczy się o podwójne piękno. Najpierw troszczy się o piękno fizyczne, zewnętrzne, poprzez dbanie o swój wygląd, ubiór, zachowanie. Ale troszczy się także o piękno wewnętrzne: o piękno sumienia, o piękno norm moralnych, którymi się kieruje, o piękno ideałów i marzeń, o piękno świętości i miłości, którą promieniuje i cieszy swoich bliskich.
- Jestem stałą czytelniczką katolickiego dwumiesięcznika "Miłujcie się". Lubię tam czytać teksty o Ruchu Czystych Serc. Co Ksiądz sądzi o tym Ruchu?
To Ruch bardzo potrzebny w czasach, w których seksualność jest traktowana jako coś nieważnego, albo pokazywana w formie wulgarnej, prymitywnej, oderwanej od miłości i niegodnej człowieka. Podoba mi się to, że Ruch Czystych Serc pokazuje sens czystości od strony pozytywnej! Nie jest łatwo mówić o czystości w naszych czasach. Podobnie jak nie jest łatwo mówić o wiernej i nieodwołalnej miłości, mimo że każdy z nas za taką właśnie miłością tęskni najbardziej. Czysta miłość to temat tabu w dominującej obecnie kulturze, która skupia się głównie na tym, co w człowieku cielesne i popędowe. Młodzi ludzie mają ambicje, by panować nad światem, ale wielu z nich rezygnuje z aspiracji, by panować nad samym sobą i nad popędem. Niektórzy z nich niszczą własne marzenia o założeniu trwałej rodziny i o życiu w radości właśnie dlatego, że przestają żyć w czystości. Czystość jest możliwa tylko wtedy, gdy człowiek trwa w przyjaźni z Chrystusem. Czystość nie jest zrozumiała ani możliwa poza miłością. Trwanie w czystości to wyraz czci wobec świętego Boga, a także wyraz szacunku wobec godności człowieka, która wynika z tego, że każdy z nas jest ukochanym dzieckiem Boga.
Czystość pomaga stawać się darem, a nieczystość sprawia, że człowiek staje się złodziejem, który chce wykraść drugiej osobie jej godność i niewinność, tak jak złodziej usiłuje wykraść rzeczy, które do niego nie należą. Dojrzała czystość nie jest efektem umartwiania się, ani nie wynika z lęku przed ciałem, seksualnością czy przyjemnością. Wynika natomiast z postawienia osoby na pierwszym miejscu. Każda osoba jest tak wielkim dobrem, że można odnosić się do niej jedynie z miłością oczyszczoną z egoizmu i pożądania. Czystość chroni człowieka przed pokusą używania drugiej osoby jako środka. Wartość osoby nieskończenie przewyższa wartość przyjemności! Czystość w relacjach międzyludzkich sprawia, że nie mylimy miłości z pożądaniem.
Jedynie w małżeństwie, które oparte jest na więzi nieodwołalnej, wiernej i płodnej, seksualność respektuje wolę Boga, by chronić godność osoby w kontakcie seksualnym oraz by przekazywać nowe życie w sposób godny człowieka. Współżycie przed ślubem to jedynie spotkanie mężczyzny i kobiety. Współżycie po ślubie to spotkanie męża i żony, którzy są dla siebie nawzajem darem na zawsze. Jeden ze studentów zadał mi pytanie, czy lepsze jest „czyste” współżycie przedmałżeńskie dwojga zakochanych czy też nieczyste (czyli bez wzajemnej miłości) współżycie małżeńskie. Odpowiedziałem mu, że nie musi wybierać między dwiema złymi ewentualnościami, gdyż uczeń Chrystusa ma trzecią i jedyną dobrą możliwość: czyste współżycie w małżeństwie. Kochający mąż nigdy nie zaproponuje żonie antykoncepcji, gdyż żona jest dla niego nieskończenie ważniejsza niż współżycie seksualne. Antykoncepcja to traktowanie kobiety jak rzeczy, która zawsze powinna być do dyspozycji mężczyzny. To współczesna forma kamienowania kobiet. Czystość mężczyzny to przejaw największego szacunku do kobiety!
- Na koniec osobiste pytanie. Minęła właśnie druga rocznica śmierci Księdza Mamy. Proszę powiedzieć naszym Czytelnikom jaką była ona kobietą?
Moja Mama miała serce większe niż ona cała! Była wcieloną mądrością, dobrocią i czułością. Była wierną przyjaciółką i dumną ambasadorką Boga na ziemi. Wszystko, dosłownie wszystko odnosiła do Boga: swoje życie osobiste, małżeńskie, rodzinne, wychowanie dzieci, wszystkie dobre i trudne chwile. Była rozmodlona. Miała czas dla Boga w dzieciństwie, w młodości, w wieku średnim, w obliczu zbliżającej się śmierci. W każdej sytuacji szukała siły u Boga. Gdy mój brat w dzieciństwie ciężko zachorował i lekarz nie dawał nadziei na jego przeżycie, Mama po prostu wsiadła do nocnego pociągu i pojechała modlić się o cud na Jasną Górę. Gdy wróciła następnego dnia, stan zdrowia brata zaczął się szybko poprawiać. Dla niej było oczywiste, że tak właśnie się stanie!
Moja mama była zawsze świadoma swojej godności, bo bardzo kochała i czuła się kochana przez Boga i ludzi. Była ogromnie pracowita, radośnie zatroskana o dom, o męża i dzieci, o krewnych. Była aktywna w parafii i w kręgu znajomych. Podziwiałem jej wrażliwość na potrzeby obcych ludzi, gdy potrzebowali oni wsparcia materialnego czy duchowego. Moja mama była mądrą, czułą i stanowczą wychowawczynią. Wspierała mnie i brata, ale też wiele od nas wymagała, począwszy od pracowitości i solidności w wypełnianiu naszych codziennych obowiązków. Umiała kochać bez rozpieszczania i stawiać wymagania bez szorstkości czy posługiwania się rozkazami. Zachwycała mnie tym, że respektowała moją wolność. O tym, że marzyła o synu-księdzu i że od dnia mego chrztu modliła się o łaskę powołania do kapłaństwa, powiedziała mi dopiero wtedy, gdy już wstąpiłem do seminarium duchownego. Przez całe życie znajdowała sposoby, by mnie wspierać i pomagać mi w dorastaniu do świętości. Tęsknię za Mamą, ale tęsknota ta połączona jest z radością, bo wiem, że Mama dalej żyje, kocha i modli się o to, by nasza rodzina spotkała się kiedyś znowu razem — twarzą w twarz z Bogiem, do którego Ona była i na zawsze pozostanie bardzo podobna.
- Dziękuję za rozmowę. Szczęść Boże!
Przewodnik Katolicki (25/2010)