Propaganda wróżbiarstwa, spirytyzmu i magii
Treść
Istotą okultyzmu jest mediumizm, gdzie człowiek przekazuje swoją osobowość, a nawet duszę siłom nieznanego pochodzenia, czasami nawet zawierając pakt z diabłem. Nieprzypadkowo więc związki dostrzegane między różnymi rodzajami okultyzmu, jak magia, spirytyzm i wróżbiarstwo, były zawsze w nauce Kościoła pewnego rodzaju oczywistością, co jest widoczne w twierdzeniu, że np. spirytyzm "pociąga za sobą praktyki wróżbiarskie i magiczne" (KKK 2117), wróżbiarstwo zaś bez współdziałania duchów jest pozbawione mocy.
Związek wróżbiarstwa ze spirytyzmem, czyli prowokowanym kontaktem z duchami (nie tylko przez nekromancję, czyli jawne odwoływanie się do duchów zmarłych w celu otrzymania od nich informacji, lecz także na sposób ukryty), to w istocie związek z satanizmem, co dopełnia jego poważny i grzeszny charakter, potwierdzony dziś ponadto w duszpasterskim doświadczeniu egzorcystów wszystkich wyznań chrześcijańskich.
Wróżbiarstwo, będące grzechem bałwochwalstwa, przyciąga inne ciężkie grzechy, dodaje grzech do grzechu, zaś sama pokusa jego praktykowania jest przygotowana często przez wcześniejsze grzechy, jak to opisuje Biblia na podstawie przykładu króla Saula, który praktykuje wróżbiarstwo, spirytyzm i magię. Dlatego spotykają go (oraz całą jego rodzinę) wszystkie możliwe nieszczęścia. A w końcu śmierć.
Plaga wróżbiarstwa, czyli zorganizowane piekło na ziemi
Gwałtownie rozwijające się gabinety wróżbiarskie, liczba porad wróżbiarskich i horoskopów prasowych, rosnąca liczba publikacji książkowych i artykułów poświęconych tego typu zagadnieniom (propagowanych szczególnie w pismach kobiecych), wskazują, że zapotrzebowanie na tę wiedzę jest duże i występuje w różnych grupach społecznych. Ludzie jednak nie wiedzą lub nie chcą wiedzieć o tym, że ceną uprawiania wróżbiarstwa jest biblijne "przekleństwo", które prowadzi do śmierci. Ulegają oni propagandzie, która zyskała "zielone światło" szczególnie wtedy, gdy wróżbiarstwo zostało uznane za pełnoprawny zawód. Ekspansję wróżbiarstwa w społeczeństwie i kulturze masowej ułatwia obowiązujące prawo pracy, według którego "astrolodzy i pokrewni:
- badają wpływ poszczególnych planet układu słonecznego i gwiazd stałych na środowisko ziemskie;
- przewidują przyszłe zdarzenia w życiu osobistym przez praktykowanie astrologii i podobnych technik;
- oraz ostrzegają i dają rady dotyczące przyszłości.
Ich zadania obejmują:
- układanie horoskopów po narodzinach lub później i przewidywanie warunków życia;
- określanie korzystnego czasu dla różnych ludzkich wydarzeń, takich jak zawarcie małżeństwa, podróż, obejmowanie urzędu; (...)
- interpretowanie charakterystyki linii dłoni, układu kart, układu liści parzonej herbaty, fusów kawy, kształtu i układu kości martwych zwierząt" (Klasyfikacja zawodów i specjalności III, Opisy grup zawodów, w: Ministerstwo Pracy i Polityki Socjalnej, Warszawa 1995, s. 186-188).
Wróżbici i towarzyszący im specjaliści coraz częściej działają zespołowo, organizując swą działalność podobnie jak ośrodki zdrowia lub szkoły; poszczególnymi dolegliwościami (problemami) zajmują się osobni "specjaliści", a klient przechodzi przez różne poziomy wtajemniczenia lub może sobie wybrać typ najbardziej odpowiadającej mu usługi. Do gabinetów wróżbiarskich, często utrzymujących kontakty z bioenergoterapeutami, zielarzami, kręgarzami czy uzdrowicielami różnych specjalności (np. leczących akupunkturą, irydologią, homeopatią czy reiki) przychodzą niekiedy ludzie chorzy; oprócz pociechy i "zastrzyku optymizmu" otrzymują skierowanie do któregoś ze "specjalistów" stosujących niekonwencjonalne metody leczenia. Uzyskują też wskazówki, jak zadbać o swoje zdrowie oraz jaką literaturę czytać. W takiej sytuacji łatwo jest dodać grzech do grzechu.
Istotnym bowiem faktem jest to, że wróżbita wskazuje im przy tej okazji literaturę z zakresu szeroko pojętego okultyzmu, sprzyjając jego propagandzie, gdy poleca swoim klientom ideologię bioprądów, żył wodnych, radiestezji, meridianów, czakramów, aury czy wpływu kamieni szlachetnych na zdrowie. Poleca też często literaturę opisującą eksperymentalne poznawanie własnych możliwości duchowych, sztukę doskonalenia umysłu, umiejętność zapanowania nad bólem, samouzdrawianie, a także opanowanie paranormalnych technik, takich jak np. lewitacja czy zdolność do kontaktowania się ze zmarłymi, nie wykluczając nekromancji, której praktykowanie może prowadzić do śmierci, co widać na biblijnym przykładzie króla Saula.
Grzech nekromancji, czyli wróżenie z duchami
Dzieje Izraela spisane na kartach Biblii wystawiły więc następującą ocenę nekromancji: jest to obca religii Izraela praktyka kultyczna, polegająca na zwracaniu się do zmarłych w celu uzyskania od nich informacji (dotyczącej np. przyszłości). Była ona stosowana w przeszłości (wraz z magią czy nawet ofiarami z ludzi) przez narody, które zamieszkiwały Kanaan, zanim wkroczył tam Jozue na czele pokoleń Izraela. Mimo kategorycznych zakazów Prawa wobec tego rodzaju antyreligii historia zna przypadki apostazji wyrażającej się w naśladowaniu praktyk pozostawionych tam narodów nawet przez przywódców ludu (Saul, Achaz, Manasses), a ich tragiczny koniec ilustruje konsekwencje takiego grzesznego postępowania.
Przykład Saula wymownie odsłania zwodniczy i zabójczy mechanizm grzechu nekromancji, co dotyczy zresztą każdego rodzaju wróżbiarstwa. Milczenie Boga wobec niego jest przygotowane przez wcześniejszą niewierność króla odstępcy, poprzez jego liczne grzechy i zdrady. Milczenie Boga sprowokowane przez grzech przyciąga kolejne grzechy. Winę Saula powiększa fakt, że nekromantka, do której się zwraca o pomoc, wymawia się od wywołania ducha zmarłego, powołując się na zakaz królewski (1 Sm 28, 9), natomiast przebrany król nie dość, że ucieka się do praktyk przez siebie zakazanych, to jeszcze gwarantuje bezkarność tak dużego przestępstwa. Autor biblijny piętrzy przeciwstawienia, gdyż król najpierw wprowadza zarządzenie po myśli Boga, a następnie - już w przebraniu - poprzysięga na imię Boga, że kobietę nie spotka żadna kara za przekroczenie tego zakazu (1 Sm 28, 10). Nie tylko więc przekracza przykazanie Boże, lecz także ośmiela się zagwarantować bezkarność sprawcy grzechu (por. R. Pindel, Magia czy Ewangelia, Kraków 2003, s. 126).
Tekst biblijny przedstawiający los króla Saula wskazuje, że nekromancję uprawiają zdesperowani grzesznicy, których Bóg opuścił, oni zaś nie liczą się z żadnymi normami, nawet przez siebie ustanowionymi. Ma to przekonać czytelnika Biblii, że tego typu praktyki są ze wszech miar godne potępienia. Takiej ocenie sprzyja fakt, że w perspektywie całej Biblii nekromancję praktykują "władcy odstępcy", tacy jak wspomniani: Saul (1 Sm 28, 3-25), Achaz (2 Krl 16, 3; 2 Krn 28, 3) i Manasses (2 Krl 21, 6; 2 Krn 33, 6). Trzeba też dodać, że autor narracji szydzi ze zdolności nekromantki, która uzurpuje sobie prawo do wiedzy niedostępnej ludziom, gdy sama nie zdołała rozpoznać przybyłego w przebraniu króla (1 Sm 28, 8-9). Wiedza wróżbitów jest zawsze ograniczona, nawet kierowani przez duchy czy demony, nie mogą naprawdę znać przyszłości.
Seans spirytystyczny kończy się ucztą, której opis stanowi stosunkowo dużą część analizowanego tekstu (1 Sm 28, 21-25). Prawdopodobnie mowa tu o rytuale magicznym, odprawionym przez kobietę z Endor, za pomocą którego przepowiedziane przez Samuela przyszłe wydarzenia powinny zostać powstrzymane. Kobieta proponuje zagrożonemu śmiercią królowi ocalenie (28, 21-22), podobnie jak on wcześniej gwarantował jej życie (28, 10). Ofiara złożona bóstwom podziemi oraz ryt magiczny mają odmienić los Saula, który przyjmuje fałszywe obietnice. Po chwilowym wahaniu (28, 23) król spożywa pokarm ofiarowany innym bogom, w tym mięso z krwią (28, 24-25). Tym samym nie tylko łamie zakaz spożywania mięsa z krwią (por. Rdz 9, 4; Kpł 7, 26 i in.), lecz także staje się bałwochwalcą "doskonałym", w wyniku czego czeka go śmierć własna i całej jego rodziny (por. R. Pindel, dz. cyt., s. 128).
Za taką interpretacją znaczenia tej uczty przemawia fakt, że Saul podejmuje bitwę pod Gilboa bynajmniej nie zdesperowany, ale raczej przekonany, iż zaproponowany przez kobietę rytuał magiczny okaże się skuteczny i odmieni jego los. Traci zaś nadzieję co do skuteczności magii i przekonuje się o nieodwołalności wyroków Bożych, gdy giną jego trzej synowie (31, 2). Wtedy też Saul popełnia samobójstwo (31, 4). W rezultacie perykopa 1 Sm 28, 3-25 zawiera relację o nagannym postępowaniu pierwszego króla w Izraelu, który za pomocą magii chciał zarówno poznać przyszłość, jak i na nią wpływać (R. Pindel, dz. cyt., s. 129). W istocie Saul posunął się do wielu rodzajów bałwochwalstwa, aby za wszelką cenę zrealizować swoją wolę. Dlatego właśnie zginął, co powinno być dla nas wszystkich ostrzeżeniem.
Przyją ocenę Boga wobec wróżbiarstwa, spirytyzmu i magii
Niestety, tak jak grzeszny Saul postępuje dziś wielu katolików, którzy uparcie nie chcą przyjąć Bożej oceny rzeczywistości wróżbiarstwa, wyrażonej w Objawieniu.
Zapominają oni, że nekromancja i związana z nią magia oznacza przede wszystkim niewierność wobec Boga, który jest Panem ludzkich losów, a to, co ma do powiedzenia, przekazuje przez Prawo i proroków. Niewierność rozumiana jest jako zerwanie wyrażonego w przykazaniach przymierza z Bogiem oraz zlekceważenie Boga jako Boga i zdegradowanie Go do roli bóstwa albo sił, nad którymi człowiek ma władzę (R. Pindel). Wróżbiarstwo jest jednak nie tylko bezbożnym grzechem idolatrii (ze szczególną cechą bluźnierczego przyswajania sobie prerogatyw wszechwiedzy Boga w odrzucaniu Jego autorytetu, na co zwracał uwagę św. Tomasz z Akwinu), ale jest też duchowym oszustwem, którego ostatecznym celem jest odwodzenie ludzi od drogi zbawienia poprzez "utwierdzanie grzechu" (św. Augustyn), do czego prowadzi negacja wolności człowieka i Boga (co ostatecznie jest też deformacją obrazu Boga).
Ta radykalna ocena duchowo-moralna, przedstawiana zgodnie przez wszystkich Ojców Kościoła, wyrażona została w Biblii w takich ostrych słowach (powtarzanych wielokrotnie w kontekście wróżbiarstwa i innych grzechów związanych z magią, spirytyzmem i okultyzmem), jak "splugawienie", "nierząd" czy "obrzydliwość" (Kpł 19, 26.31; 20, 6.20.27; Pwt 18, 10-11), co oznacza najwyższy stopień moralnego potępienia, ze wszystkimi jego konsekwencjami (wbrew współczesnej mentalności chrześcijan, którzy często traktują ten grzech pobłażliwie lub wręcz nie uznają go za grzech).
Z tych racji budująca jest stałość oceny Magisterium w kwestii wróżbiarstwa, potępianego (podobnie jak fatalizm) w niezliczonych kanonach na licznych soborach i synodach. Już Synod w Toledo (397-400) w Kanonie 15 ostrzega przed zwodzeniem ze strony fałszywych nauk: "Jeśli ktoś uważa, że należy wierzyć w astrologię albo w kabalistykę, niech będzie wyklęty". Podobnie Sobór w Kartaginie (398) w Kanonie 83 (89) ogłasza: "Ten, kto spędza swój czas z wróżącymi z trzewi i zajmuje się zaklęciami (incantationes), powinien być wyłączony z Kościoła. Analogicznie stwierdził w 410 r. Synod w Mar Isaac w Kanonie 5: "Zakazuje się wszystkim, także wiernym, praktykowania wróżb z trzewi, przepowiadania przyszłości, okultyzmu, związań, amuletów, czarów, pod karą anatemy".
Według biskupów włoskich, "najgorszy i najbardziej niebezpieczny wyraz przepowiadania przyszłości to nekromancja czy spirytyzm lub uciekanie się do duchów zmarłych, aby wejść z nimi w kontakt i odkryć przyszłość lub jakiś jej aspekt. Seanse spirytystyczne należą do tego typu magii. Na takich seansach uczestnicy i medium (nowoczesne wydanie starożytnych nekromantów) poświęcają się przyzywaniu dusz zmarłych (na przykład rzekome nagrania głosów spoza grobu), a w rzeczywistości wprowadzają one pewną formę wyobcowania z teraźniejszości i dokonują zafałszowania wiary w życie pozagrobowe, zwykle za pomocą sztuczek, działając w istocie jako narzędzia sił Złego, który używa ich często do celów destruktywnych, skierowanych na zwodzenie człowieka i oddalanie go od Boga" (Nota Duszpasterska Konferencji Biskupów Toskanii na temat magii i demonologii, w: A. Posacki SJ, Okultyzm, magia, demonologia, Kraków 1996, s. 111-172).
Proroctwo zaś - żywy i aktualny głos Boga - dane jest ludowi wtedy, gdy z perspektywy zbawczej jest to konieczne, a nie po to, by na przykład zaspokoić ludzką ciekawość, czemu służy wróżbiarstwo. Aby zapobiec prymitywnym nieporozumieniom, należy zauważyć, że nie można stosować zamiennie słów "wróżyć" i "prorokować". Musimy bezwzględnie dbać o jednoznaczne stosowanie tych pojęć. Prorokowanie pochodzi z góry, wróżenie - z dołu (z poziomu nie tylko ludzkiego, ale infernalnego). Prorokowanie następuje z inspiracji Ducha Świętego, wróżenie zaś z inspiracji demonicznej, satanistycznej. Jak bowiem stwierdza św. Tomasz, "wszelkie wróżenie posługuje się jakąś radą i mocą szatańską do poznania przyszłych wydarzeń. Niekiedy wróżbici wzywają tej pomocy wyraźnie, niekiedy zaś demony w sposób ukryty wpływają na poznanie rzeczy przyszłych nieznanych ludziom, im zaś znanych w sposób, który omówiliśmy gdzie indziej" (św. Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna, tłum. F. Bednarski OP, q. 94, a. 3).
Mówi o tym wyraźnie Biblia. Prorok Agabos otrzymał polecenie od Ducha Świętego (Dz 21, 10). Wróżbitka z Filippi, którą egzorcyzmował św. Paweł, miała w sobie złego ducha, który wróżył, realizując zarazem swoje zwodnicze, wrogie ludziom, antyreligijne plany (Dz 16, 16).
Wróżbiarstwo jako związek z mocami ciemności
Jedyny udany egzorcyzm opisany w Nowym Testamencie, ale dokonany przez apostoła, dotyczy wróżbiarstwa. To daje do myślenia. Związek wróżbiarstwa z satanizmem nie dotyczy samej nekromancji, gdzie zresztą zwykle za duchami zmarłych kryją się demony.
Zdolności wróżenia młodej niewolnicy, która posiadała "ducha Pytona" (Dz 16, 16), były źródłem dochodów jej właścicieli. To ostatnie określenie pochodzi z mitologii greckiej, według której źródła w górach Parnasu w pobliżu Delf strzegł wąż podobny do smoka, o imieniu Pythón. Apollo, który pragnął osiedlić się na tym miejscu, zabił go i przejął jego zdolności wypowiadania wyroczni. Od tego czasu do Apolla odwoływano się w Grecji, zwłaszcza w Delfach, a jego kapłanka w tym sanktuarium była określana jako Pythia.
W Filippi mamy więc do czynienia z podobnym wróżbiarstwem, a stwierdzenie, że młoda niewolnica "posiadała ducha Pytona, który wróżył", wskazuje, że zaliczano ją do ludzi obdarzonych wieszczą siłą Apolla. Pogaństwo jednak błędnie traktowało wróżbiarstwo jako proces czysto naturalny. Przepowiadanie przyszłości nie jest zjawiskiem naturalnym czy neutralnym, co jednak powszechnie i mylnie się głosi. Zwykle poprzez założoną wcześniej ideologię monizmu czy fatalizmu sugeruje się, że wróżbiarstwo jest zjawiskiem naturalnym (nazywanym często jasnowidzeniem), gdyż jest częścią "ludzkiego potencjału", który rzekomo można, a nawet należy rozwijać (na ten argument powołują się współcześni wróżbici).
Tego, że przepowiadanie przyszłości nie jest aktem naturalnym, dowodzi fakt egzorcyzmu, po którym wróżbitka utraciła zdolności, właśnie dlatego że nie były one "naturalne". Utrata przez młodą niewolnicę zdolności wieszczenia oznaczała także dla jej panów koniec lukratywnych interesów oraz przepadek dokonanych inwestycji. W tej sytuacji nie należy się dziwić ich reakcji w stosunku do Pawła i Sylasa - sprawców tych strat finansowych (por. Dz 16, 18-21).
Wołanie niewolnicy dotyczące prawdziwej informacji, że Paweł i Sylas są sługami dzieła zbawienia, powtarzało się wielokrotnie, ale dopiero w jakiś kolejny szabat Paweł dokonał egzorcyzmu (16, 18). Przyczyną egzorcyzmu było nie tylko zniecierpliwienie Pawła, który nie chciał, by częściowa prawda o jego misji była głoszona ustami demonów, co zresztą oznaczałoby także legitymizację wróżbiarstwa. Tym bardziej że owa prawda częściowa na skutek celowego pomieszania pojęć przez złe duchy była w istocie dezinformacją i fałszem.
W kontekście pogańskiego audytorium, jak je przedstawia Łukasz (16, 16.19), dziewczyna nie tylko wskazuje na "sługi Boga Najwyższego", ale także określa ich misję jako proklamowanie "drogi zbawienia". Niewolnica głosi jednak te prawdy w kluczu wieloznacznej terminologii świata pogańskiego, która sprytnie eliminuje wyłączność zbawczą Ewangelii. Dlatego właśnie Paweł, zwracając się do złego ducha, który nią zawładnął, nakazuje mu ją opuścić. Tak też się dzieje, i to bezzwłocznie, jak stwierdza tekst (Dz 16, 18).
W tym działaniu Pawła - oprócz skutecznego zakończenia wróżb dziewczyny - dokonuje się doprecyzowanie jej proklamacji. Oznacza to zwycięstwo ewangelicznej drogi zbawienia, a nie pogańskiej wizji "zbawczej", w której wróżbiarstwo było na porządku dziennym. Przywołany Jezus Chrystus sprawia, że polecenie Pawła, by duch z niej wyszedł, jest całkowicie skuteczne. W Jego Osobie (Dz 16, 18) zostaje także wskazana konkretnie "ta" droga zbawienia, a nie "jakaś" droga zbawienia, którą głosiły np. misteria greckie (por. R. Pindel, dz. cyt., s. 319-320).
Wróżbiarstwo odrzuca więc radykalnie nie tylko Stary Testament. Nie ulega też wątpliwości, iż cytowany (najważniejszy w tym temacie) tekst Nowego Testamentu - poprzez wzorcowe zachowanie św. Pawła - mówi o konieczności odrzucenia wróżbiarstwa przez każdego chrześcijanina. Negatywną ocenę tych praktyk wzmacnia autor Dziejów Apostolskich poprzez ujawnienie motywu działania panów wróżącej dziewczyny - pragnienia czerpania zysków z takiej działalności. Powiązanie między magią a pieniądzem pojawia się w epizodzie z Szymonem Magiem (Dz 8, 18-20) oraz w opisie sytuacji w Efezie (Dz 19, 18-20). Tak jak kiedyś, także dziś wróżbiarstwo, spirytyzm i magię uprawia się za duże pieniądze. Żadne działanie duchowe czynione wprost za pieniądze nie pochodzi od Boga.
Mediumizm, czyli antyreligia między zniewoleniem a opętaniem
Kobieta wróżąca, uwolniona przez św. Pawła, była medium szatana. Mediumizm prowadzi do opętania lub jest jego skutkiem. Wiemy to z duszpasterskiego doświadczenia. Kiedyś znajomy egzorcysta opowiadał mi, jak przez osobę opętaną, którą egzorcyzmował, wypowiedział się szatan: "Media to moi kapłani". Czym jest zatem antyreligia mediumizmu, o który chodziło w tej wypowiedzi? Łacińskie słowo "medium" należy do słownictwa spirytystycznego, oznacza tego, kto posiada szczególną wrażliwość uzdalniającą do służenia za pośrednika z zaświatami, natomiast słowo "medialność" zazwyczaj oznacza wszystkie zdolności posiadane przez medium. Wyrażenia "medium" i "medialność" nie należą wyłącznie do żargonu spirytystycznego, lecz właściwe są także językowi parapsychologów czy psychotroników (M. Fiori).
W takim kontekście "otwarty" umysł nie może oznaczać "pasywnego" umysłu, do czego zachęcają spirytyści, bioenergoterapeuci, psychotronicy czy poszukujący stanu alfa (jak w Metodzie Silvy). Pasywny umysł jest bowiem narzędziem diabła - ostrzegali Ojcowie Kościoła i mistycy. Należy dobrze rozumieć istotę owej mediumicznej "pasywności", która powoduje otwarcie wrót świadomości czy zniszczenie granic osobowości (ustanowionych przez Boga), a w następstwie destrukcję integralności osoby ludzkiej (stworzonej przez Boga dla zbawienia). Mediumizm poniża godność człowieka, nie występuje w tradycji chrześcijańskiej, dlatego jest grzechem, którego Kościół zakazuje (KKK 2116-2117). Medialność nie jest darem duchowym, ale zawsze źródłem udręki!
Zniszczenie wszelkich granic osobowości otwierających na opętanie dokonuje się początkowo poprzez przedefiniowanie systemu wartości, np. odrzucenie autorytetu Objawienia. Wtedy następuje swoista eliminacja Sumienia, które ocenia dobro i zło, wierność Bogu lub Jego zdradę, czyli grzech. Mediumizm, zwłaszcza w taki sposób "rozgrzeszony" (a tym bardziej potraktowany naiwnie jako dar czy dobro od Boga, które należy rozwijać!), łatwo prowadzi do opętania lub innych zniewoleń demonicznych. Życie mediów i ich ofiar staje się stopniowo udręką i piekłem na ziemi.
Istnieje świadome i nieświadome przekazywanie mocy mediumistycznych. Przykładem mediumizmu, a zarazem formą wróżbiarstwa jest różdżkarstwo (zwane często w tym kontekście "rabdomancją") i wahadlarstwo. Niektórzy zdolności różdżkarskie otrzymali dzięki temu, że w trakcie poszukiwania wody doświadczony różdżkarz trzymał ich rękę. Wówczas nagle również w ich rękach różdżka zaczynała się wychylać. Te zdolności mediumistyczne utrzymywały się także później. Pacjenci "uzdrawiani" przez okultystów o silnych uzdolnieniach mediumistycznych sami stają się mediami. Mamy tutaj do czynienia z kontrinicjacyjnym (imitacyjnym) i demonicznym odpowiednikiem gestu nakładania rąk przez uczniów Jezusa z Dziejów Apostolskich. Kiedy apostołowie nakładali ręce, wielu chrześcijan otrzymywało dar Ducha Świętego (Dz 8, 17; 19, 6).
Czasami wystarczy jeden kontakt lub wizyta, by narazić się na zniewolenie lub udręczenie. Pewna kobieta bywała często u wróżki. Zasięgała też wielokrotnie rady u człowieka posługującego się wahadełkiem. Od tego czasu zaczęła odczuwać w swoim domu dziwną obecność duchów. Słyszała odgłosy drapania i pukania oraz widziała jakieś upiorne postacie. Ogarnął ją strach. Zdecydowała się na pomoc duszpasterza i na powrót do Chrystusa. Po jej nawróceniu duchy zniknęły z jej domu (K. Koch).
A oto inny przykład. Młody człowiek, pochodzący ze środowiska chrześcijańskiego, nauczył się wahadlarstwa. Uważał je za nową dziedzinę nauki. Zaręczył się z wierzącą dziewczyną, która zwróciła mu uwagę na zagrożenia związane z używaniem wahadełka. Chłopak zrozumiał, jakie siły ukrywają się za tą praktyką, i próbował z nią zerwać. Wszystkie jego wysiłki były bezskuteczne. W jego mieszkaniu zaczęło straszyć. Narzeczona utworzyła małą grupę modlitewną, która modliła się za nim wstawienniczo. Ta walka trwała rok, aż Chrystus wyzwolił go całkowicie (K. Koch). "Syn Boży objawił się po to, aby zniszczyć dzieła diabła" (1 J 3, 8).
Fabrykowanie mediów, czyli "demonizacja" naszych dzieci
W USA, ale też krajach Europy Zachodniej i Wschodniej realizowany jest plan nauczania, przez wielu specjalistów klasyfikowany jako tajny. Plan ten zawiera szereg rozmaitych technik, które coraz częściej stosowane są przez nauczycieli w szkole. Są to ćwiczenia relaksacyjne, podróże w wyobraźni, malowanie mandali, medytacja i joga, ćwiczenia odprężające, oddechowe, energetyczne, postrzegania, koncentracji, masaże, praca z ciałem, wprawianie w ruch wahadełka, unoszenie stołu, hipnoza, trening autogenny, Kinezjologia Edukacyjna (gimnastyka mózgu, test mięśniowy, traktowany często quasi-spirytystycznie) superlearning, sugestopedia, NLP, Silva dla dzieci, realizacja projektów magicznych, organizowanie zabawy z duchami i straszydłami (w tym m.in. coraz częstsze wprowadzanie "święta" Halloween, mającego współcześnie wyraźnie satanistyczne konotacje), stosowanie rytuałów magicznych itd.
Ostatecznie chodzi tu często o nauczanie dzieci mediumizmu lub tego, co jest wprowadzeniem do tej niebezpiecznej i grzesznej praktyki. Podczas tych zajęć dzieci mają rozmawiać z kamieniami, świecami, duchami zmarłych, wmawiać sobie, że są kamieniem, kwiatem, zwierzęciem czy też przyjmować rytualne (kryptoreligijne, inicjacyjne) postawy ciała. Przypomina to wyraźnie rytuały szamanizmu, najstarszej formy spirytyzmu zaliczanej przez religioznawców do świata religii.
Problem jest tym większy, że często już na gruncie samej teorii tych praktyk mamy do czynienia z całkowitym pomieszaniem pojęć, ignorowaniem zasad antropologicznych, przyjmowaniem ukrytych zasad światopoglądowych, nieuprawnionym wchodzeniem na teren duchowości czy religii. Podręczniki szkolne zawierają coraz częściej zabawy w horoskopy czy aluzje do pogańskich praktyk, w tym także do rzeczywistości duchów czy UFO (którego doświadczanie może też być formą spirytyzmu). Pewna nauczycielka próbowała nawet wykorzystać motyw cyrografu z diabłem na ćwiczeniach z języka polskiego, które zresztą zawierały wzór takich ćwiczeń.
Nie chodzi tu więc o problem tolerancji, ale o realny wpływ światopoglądowo-kultyczny (astrologia, wróżbiarstwo, czarna magia). A jeśli treści te nie są neutralne światopoglądowo, a mają charakter kryptoreligijny, jest to naruszenie ustawy o neutralności szkoły. W podobny sposób antyreligia mediumizmu propagowana jest w "Harrym Potterze", także jako lektura szkolna. Połączona z hipnozą czy indukowaniem stanów transowych musi więc bardziej zniewalać, niż wyzwalać, co odkrywa z kolei Gabriele Kuby (której krytyka tej powieści J.K. Rowling przypadła do gustu ks. kard. J. Ratzingerowi). Wedle Kuby, lektura "Harry'ego Pottera" wprowadza w trans. Trans oznacza zmianę zwykłego stanu świadomości poprzez ograniczenie funkcji intelektu, a przez to ułatwienie dostępu do "nieświadomości", ale też - dodałbym - do "pozaświadomości", np. świata duchów. Dzieje się to poprzez:
1. zalew informacji,
2. bardzo szybkie następowanie po sobie obrazów, wskutek czego intelekt traci kontrolę,
3. wytworzenie dużego napięcia,
4. wprowadzenie zamieszania i unieważnienie normalnych punktów orientacyjnych, w szczególności naturalnych kryteriów dobra i zła.
Według G. Kuby, to nie jest znak niedomagania inteligencji autorki. Chodzi tu raczej o "hipnotyczną indukcję poprzez wyłączenie naszego intelektu"(por. G. Kuby, Harry Potter - dobry czy zły?, Radom 2006, s. 34-125).
"Zdemonizowanie" naszych dzieci jest faktem, który potwierdza także światowa egzorcystyczna praktyka. Coraz częstsze jest wyrafinowane okrucieństwo i bezwzględność u dzieci. Szybciej zostają przestępcami, piją, sięgają po narkotyki, kradną, biją, a nawet zabijają. Czy takie "nowe" psychopatologiczne zjawiska w zachowaniu dzieci jak fenomen "indygo" czy ADHD (zespół nadpobudliwości psychoruchowej) do końca się same tłumaczą, rejestrując przecież jedynie pewne objawy, ale stosując uparcie, jednostronnie i bezprawnie w sensie intelektualnym wyłącznie wyjaśnienia materialistyczne? Określenie objawów nie suponuje wyłącznie wyjaśnień naturalistycznych. Nasze dzieci są zagrożone z przyczyn także duchowych, które się dzisiaj karygodnie i skandalicznie lekceważy. Tak jak zagrożone duchowo są nasze rodziny.
ks. Aleksander Posacki SJ
"Nasz Dziennik" 2006-10-31