O tym, dlaczego dziewczyny chcą poczekać z seksem do ślubu
Treść
Cześć! Chciałbym dzisiaj podzielić się z Wami wynikami ankiety, którą przeprowadziłem wśród swoich przyjaciół, dziewcząt i chłopców. Są w wieku od 15 do 22 lat. Pytanie było jedno i brzmiało: „Dlaczego chcesz zachować czystość przedmałżeńską?”. Jest to grupa osób, dla których kwestia czystości jest oczywista. Elita! Superdziewczyny! Superchłopcy! Wiele i wielu z nich należy już do Ruchu Czystych Serc. W życiu – jak wiecie z własnych obserwacji – nie zawsze tak bywa… Niektóre z anketowanych osób podały sporo argumentów, inne mniej. W sumie sporo ciekawych myśli. W tym liście zamieszczę wypowiedzi dziewcząt (z krótkim komentarzem), a w jednym z następnych – chłopców.
Zachowuję czystość,
bo nie chcę zostać 17-letnią „panną z dzieckiem”
Dziewczyna wie, że nie dojrzała jeszcze do macierzyństwa. Teraz ma inne zadania do wypełnienia. Odpowiedzialność za swoją przyszłość i za dziecko skłaniają ją do zachowania czystości, jedynego w 100% pewnego środka do osiągnięcia tego celu.
W 2001 r. 42% pierwszych dzieci zostało poczętych, zanim ich rodzice zawarli małżeństwo. Oznacza to, że tyle par się pobrało, bo „dziecko było w drodze” – a więc raczej nie po głębokim namyśle i racjonalnej decyzji, czy to jest ten człowiek, z którym chcę spędzić całe życie i założyć rodzinę, ale przed nim. Ile z nich stworzy udane małżeństwa?... Obawiam się, że dla wielu całe życie będzie pokutowaniem za chwilę szaleństwa.
Oczywiście żadna z tych par nie zamierzała „wpaść”. Myśleli sobie, że „będą uważać”, że pozwolą sobie tylko na to czy tamto. Niektórzy stosowali nawet antykoncepcję. Każdy jednak środek antykoncepcyjny jest niepewny w mniejszym lub większym stopniu. Dziewczyny przeważnie zdają sobie sprawę, że są potencjalnymi matkami. (W przeciwieństwie do wielu mężczyzn, którzy zdają się myśleć, że można bawić się w męża i żonę bez żadnych konsekwencji, bo dzieci przynoszą bociany...). Dlatego ich przedmałżeńskiemu współżyciu towarzyszy lęk. Czas na macierzyństwo nie jest właściwy – wiedzą o tym. Boją się ciąży.
Pierwsze doświadczenia seksualne – jak mówią psycholodzy – są niezwykle istotne, ponieważ towarzyszące im emocje zostają na trwałe „wdrukowane” w psychikę. Jeżeli towarzyszy im lęk, będzie on także później towarzyszył współżyciu. Przedmałżeńskie stosunki płciowe są więc skutecznym sposobem obrzydzenia sobie seksu w małżeństwie.
Jest to także sposób na wywołanie w sobie niechęci do macierzyństwa. Jeżeli ktoś przez długi czas uważał dziecko za potencjalną, tragiczną „wpadkę”, to czy będzie później umiał dostrzec, że jest ono w rzeczywistości „największym dobrem małżonków”? Tyle młodych małżeństw bez obiektywnie poważnej przyczyny panicznie boi się poczęcia dziecka! Dlaczego? Czy nie przedmałżeńskie współżycie jest jednym z tego powodów?
Postanowiłam poczekać,
ponieważ najpiękniejszym darem dla małżonka jest dziewicze serce i ciało
Mądre! Matka Teresa z Kalkuty powiedziała kiedyś do młodzieży: „Największy dar – o ile większy niż pieniądze, niż posag – jaki możecie sobie ofiarować w dzień ślubu, to czyste serce i dziewicze ciało”.
Najpierw oddanie się sobie w przysiędze małżeńskiej: „Biorę ciebie za męża (żonę) i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci”, a potem dopiero wyrażenie tego samego przez współżycie seksualne – oddanie siebie i przyjęcie daru z siebie od współmałżonka. Odwrotna kolejność albo drugie bez pierwszego nie ma sensu.
Pewien młody człowiek napisał: „Gdybym miał diamentowy pierścionek – powiedzmy pamiątkę rodzinną, bardzo cenną – nie dałbym go jakiejś dziewczynie po trzech miesiącach znajomości. Dałbym go żonie jako ślubny prezent”.
Tyle dziewczyn daje siebie chłopakom po trzech miesiącach znajomości, zamiast mężowi w dniu ślubu. Jakże mało się cenią! Dziewica to – nawiasem mówiąc – najlepsza kandydatka na żonę. 20-letni Piotr tak to wyraził: „Chciałbym kiedyś móc spojrzeć moim dzieciom w oczy i opowiedzieć szczerze wszystko o ich matce i o sobie, ich ojcu. Chciałbym im móc powiedzieć, że ich matka była w młodości uczciwa, skromna, pracowita, pobożna, że kochała swoją rodzinę i czyniła wiele dobra. Sam staram się żyć jak najlepiej, żeby mieć co opowiedzieć swoim dzieciom. Na pewno nie ożenię się z dziewczyną, która chodzi co dwa miesiące z kimś innym, bywa na jakichś podejrzanych imprezach i nie wiadomo, co tam robi. Jakoś trudno mi wyobrazić sobie taką rozmowę: »Kochane dzieci, kiedy wasza mama była młoda, dosyć często się zakochiwała, a potem w łóżku dawała swoim ukochanym dowody miłości«…”.
Seksualność jest sferą zbyt ważną i piękną,
aby się nią bawić
Młoda mężatka tak opisuje swoją noc poślubną: „Kiedy przygotowywałam się do najbardziej romantycznego wydarzenia w moim życiu, odkryłam nagle, że mam to już wszystko za sobą. Nie czekało mnie nic wyjątkowego. Co gorsza, przypominali mi się tamci mężczyźni, którym się kiedyś oddałam. Potem – chociaż tego nie chciałam – w najbardziej intymnych momentach przychodziły mi do głowy porównania męża z tamtymi mężczyznami. W końcu zaczęłam się zastanawiać, jak sama wypadłam na tle jego innych kobiet. Przedmałżeński seks zmienił coś wyjątkowego w rzecz banalną i płytką. Współżycie małżeńskie, zamiast łączyć nas głęboko, okazało się szarą częścią naszego życia”. Zanim więc ktoś zacznie oddawać się jakimś przedmałżeńskim intymnością, powinien pomyśleć, że angażuje się m.in. w spłycanie i banalizowanie swoich relacji z przyszłym współmałżonkiem. Żadna antykoncepcja – zwróć uwagę – nie zabezpiecza przed tym.
Czystość chroni przed zranieniami emocjonalnymi,
a nie prezerwatywa
Zakochanie nie oznacza jeszcze miłości, prawda? Gorące uczucia nie muszą świadczyć o prawdziwej miłości. Niektóre dziewczyny – zauważ – zakochują się „na śmierć i życie” ze średnią częstotliwością raz na 3 miesiące. Swojego męża chcą jednak kochać nie tylko 3 miesiące. Miłość – ta jedyna – prawdziwa, to coś innego niż zakochanie. Zakochanie mija tak szybko, jak powstało („miłość [zaś] nigdy nie ustaje” – 1 Kor 13, 8), i potem z perspektywy czasu dziękuje się za to Opatrzności, bo obiekt „miłości” – okazuje się – wcale nie był wart tych uczuć, które wzbudził. Uczucia mogą zwieść. Nakładają – jak to się mówi – różowe okulary, powodują, że traci się głowę. Głowa jednak nie na darmo została nam dana i a żadnym wypadku nie należy dopuszczać do stanu, w którym się ją traci.
Gorzej, jeżeli dziewczyna – co też się zdarza – daje swojemu ukochanemu (wkrótce przestanie nim być) jakieś dowody miłości. Bardzo bolesna jest konstatacja – kiedy uczucia miną – że godziło się na jakieś intymne rzeczy w przekonaniu, że on kocha, a on chciał się tylko zabawić… Jeszcze gorzej, jeżeli dziewczyna oddała się komuś takiemu. Ona jeszcze się zastanawia, czy nie jest w ciąży, a on już radośnie „kręci” z inną. To naprawdę bardzo, bardzo boli. W życiu nie zawsze należy kierować się emocjami. W moralnych wyborach zaś trzeba zawsze kierować się zasadami. Pan Bóg podał nam zasady życia, które chronią nas również przed emocjonalnymi zranieniami. Chronią nas!
„Nie cudzołóż!” – mówi Stwórca. Przed ślubem należy zachować pełną czystość, choćby nie wiem co działo się w sercu.
Powiesz być może, że masz i takie koleżanki, które zmieniają chłopaków jak rękawiczki. Nawet same pchają się im do łóżek, a nic szczególnego z tego powodu nie przeżywają. W każdym razie nie widać, żeby były jakoś specjalnie zranione… Do końca jednak nie wiesz, co przeżywają… A poza tym oczywiście są różne dziewczyny. Są i takie, które mają codziennie po kilku klientów i nic sobie z tego nie robią... Stępiła się trochę ich wrażliwość, ale taki stan ducha nie jest przecież naszym ideałem, prawda?
Czystość czyni ludzi pięknymi
Uzupełnię tę myśl dwoma krótkimi świadectwami chłopaków: „Przebywanie z czystą i skromną dziewczyną to szczególna radość. Emanuje wdziękiem. To się widzi i czuje. Dziewiczość jest atrakcyjna, przyciąga. Smutne natomiast, kiedy z dziewczyny emanuje rozwiązłość. To też się widzi” (Mateusz, lat 22).
„Po 2 latach spotkałem znowu Małgosię. Kiedyś była radosna, beztroska, ciepła. Bardzo ją lubiłem. Dzisiaj wygląda, jakby ją ktoś przepuścił przez jakiś piekielny młyn – wulgarna, prymitywna, wyrachowana. Ubiera się i mówi jak prostytutka. Oto kolejna ofiara głosicieli haseł o »wolnej miłości«. Czy nikt im nie zabroni tej działalności? Czy dalej będą wciągać młodzież w tę swoją piekielną maszynerię mielącą na miazgę ich radość, piękno, ideały?... Co czułem?... Smutek, wściekłość i bezsilność” (Piotr).
Zachowanie czystości do ślubu to najlepszy filtr na nieodpowiedzialnych facetów.
Jeśli kocha, poczeka. Jeśli nie chce czekać, nie kocha
Nic dodać, nic ująć. „Miłość cierpliwa jest” (1 Kor 13, 4) – potrafi czekać. Jeżeli chłopak kocha, uszanuje decyzję dziewczyny, bo zależy mu na niej, a nie na seksie. Jeżeli zależy mu na seksie, a nie na dziewczynie, odejdzie, żeby szukać innej, łatwiejszej. Logiczne. I całe szczęście. Niech sobie idzie. Lepsze to niż męczyć się przez całe życie z egoistą.
Zachowuję czystość ze zwykłego szacunku dla siebie.
Nieczystość poniża. Niektórzy żyją jak zwierzęta. To nie dla mnie
Nie jest wyrazem szacunku dla siebie na przykład z premedytacją się upić, aby łatwiej było „pójść na całość”. Dlaczego robi się coś takiego? No bo teraz jest moda na seks i trzeba nadążyć za koleżankami. Albo aby udowodnić sobie, że się jest dorosłą. I żeby dowód był mocniejszy, odgrywać jeszcze jakieś scenki z wcześniej oglądanych porno filmów… Albo ze zwykłej ciekawości „jak to jest”zgodzić się na bycie którąś z kolei dla jakiegoś przystojniaka, playboya przypadkiem poznanego na dyskotece.
Smutna rzeczywistość! Takie doświadczenia pozostawiają trwałe ślady w psychice. Nie robi się czegoś najbardziej intymnego pod słońcem z byle jakich motywów, byle gdzie i z byle kim. (Poza mężem wszyscy są w tym względzie „byle kim”).
Nieczystość poniża. Jest fatalnie oblanym egzaminem życiowym. I to na własne żądanie! A od siebie nie ma ucieczki. Trzeba potem żyć z kimś, kto zachowywał się „jak kretynka, małpa afrykańska…” dalszy ciąg wypowiedzi nie nadaje się już do publikacji. Brak szacunku do siebie oznacza zaś dołki, depresje, myślenie typu „nic nie jestem warta”, brak zaufania do swoich sił, utratę ideałów i nadziei ich osiągnięcia. To często napędza błędne koło. Szuka się wtedy potwierdzenia swojej wartości w nowych miłostkach, akceptacji grupy – a więc w „płynięciu z prądem”. Poczucie własnej wartości i radość biorą się ze zwycięstw, z dobrze zdanych egzaminów życiowych. Nie dziwię się, że jedna z dziewcząt napisała w ankiecie: „Wspaniale jest być dziewicą”. „Serce czyste to serce radosne” – powiedziała Matka Teresa z Kalkuty. Jakże słusznie!
Czystość uczy miłości
Dodajmy – nieczystość zabija miłość. Dlaczego tak jest? Bo „prawdziwa miłość jest z Boga” (1 J 4, 7). Ciężki grzech natomiast usuwa z serca Boga, który „jest miłością” (1 J 4, 8); „Grzech śmiertelny niszczy miłość w sercu człowieka” – przypomina nam Katechizm Kościoła Katolickiego (1855).
Miłość w relacjach między chłopakiem i dziewczyną wzrasta tylko wtedy, kiedy oboje zachowują czystość. Współżycie rozbudza emocje, wiąże mocno kobietę z mężczyzną (albo lepiej powiedzieć – uzależnia emocjonalnie), ale przecież miłość – jak już pisałem – to coś znacznie więcej niż emocje i przywiązanie. Uczucia przemijają, prawdziwa zaś miłość trwa.
Różne czasopisma (całe mnóstwo!), a w nich „eksperci” od porad sercowych mówią dokładnie na odwrót: miłość = seks, seks = miłość. Słusznie mówią?... Gdyby mieli słuszność, najbardziej kochającymi osobami na świecie musiałyby być panie pracujące w agencjach towarzyskich. One bowiem prawie bezustannie „uprawiają miłość”. Owocem tych „upraw” i tej „miłości” są m.in. zdradzone żony, rozbite małżeństwa i choroby weneryczne...
Ty nie nazywaj ciężkiego grzechu „kochaniem się”. Ciężki grzech to wielkie zło, miłość natomiast to wielkie dobro. Nie istnieje nawet „grzeszna miłość”. Jest albo grzech, albo miłość. Ogień i woda nie mogą współistnieć. Jakieś uczucia, jakieś uniesienia, zakochanie – te mogą iść w parze z grzechem, bo one nie są miłością. „Miłość nie dopuszcza się bezwstydu” (1 Kor 13, 5). Kto kocha prawdziwą miłością, nie chce grzeszyć. „Starajcie się posiąść miłość” – pisze św. Paweł (1 Kor 14, 1). Wysiłek zachowywania czystości jest wysiłkiem zdobywania miłości.
Trzymam się tradycyjnych,
tzn. wypróbowanych, wartości
Niektórzy mówią: „trzeba iść z postępem”, „być nowoczesnym”. Oczywiście! Postęp oznacza przechodzenie od czegoś gorszego do czegoś lepszego. Lepsze zastępuje gorsze. Regres odwrotnie – gorsze zastępuje lepsze. Jest postęp w technice. Do Rzymu czy Paryża nie musimy dziś jechać karocą kilka tygodni po wyboistych drogach. Wsiadamy w odrzutowy samolot i za 2 godziny jesteśmy na miejscu.
Ale czy łatwo dostrzegalny postęp w technice oznacza, że w każdej dziedzinie życia posuwamy się do przodu, tzn. z gorszego przechodzimy do lepszego? Popatrz, jaki byłby postęp, gdyby tylko połowa rozpustników się nawróciła. Pomyśl, o ile byłoby mniej zdrad małżeńskich, rozwodów, nieszczęśliwych dzieci, nieudanych małżeństw. O ile mniej by było chorób, wykorzystywanych seksualnie dzieci i dziewcząt, osób wciąganych w prostytucję i pornografię. O ile mniej cierpień! Jaki to byłby postęp! Wypełnianie przykazań Bożych jest postępem! Dobrze głoszą: „trzeba iść z postępem”. Należałoby jeszcze dodać: „rozwiązłość jest regresem i ciemnogrodem”.
Wyraz „nowoczesność” pochodzi od słów „nowy”, „nowość”. Zgoda? Myślisz, że na przykład życie na kocią łapę to nowość, a więc przejaw nowoczesności? No nie, to już było. Dawno, dawno temu. Powtórka z czasów, kiedy nie było jeszcze instytucji małżeństwa. Mentalność i obyczaje ludzi pierwotnych przezwyciężyło małżeństwo. Ten moment był nowością i nie będzie już bardziej nowoczesnej instytucji niż małżeństwo.
A czy tzw. wolną miłość (tzn. raz z tym, raz z tamtym) nazwałabyś nowoczesnym stylem życia? To także cofnięcie się do czasów przedcywilizacyjnych, kiedy to głównym motorem postępowania człowieka były popędy i instynkty.
To najbardziej prymitywny sposób relacji kobiety z mężczyzną. Kiedy społeczności przechodzą od stanu barbarzyństwa do stanu ucywilizowania? Gdy uczy się okiełznywać instynkty, a zaczyna kierować się rozumem i zasadami.
„Najstarszy zawód świata” – jak widzisz – rozwija się w ostatnich latach w naszym kraju niebywale szybko. Nowoczesność? Niektóre ulice polskich miast przypominają ulice starożytnego Koryntu. Cofnięcie się o co najmniej 2000 lat! Ogrodzić tylko płotem i powiesić szyld: „Skansen erotyczny”
A ci seksuolodzy ze swoimi poradami? Jakby dopiero co wyszli z jaskiń! My już dawno latamy odrzutowcami, a oni mówią, że najnowocześniejsze są podróże na osiołku. I niektórzy dają się przekonać… Cóż za historia!
Nie chcę mieć reputacji łatwej dziewczyny
Playboye są przystojni, czarujący, dowcipni, modni itp. Cóż z tego, skoro nie mają zasad… Lubią opowiadać o swoich podbojach, zwłaszcza w męskim towarzystwie. Z Kasią robił takie i takie rzeczy. Wiesi trzeba powiedzieć kilka razy, że się ją kocha, aby osiągnąć swoje cele. Zosię natomiast trzeba zabrać na dyskotekę i trochę napoić piwem… Tak opowiadają. Są przecież duszą każdego towarzystwa. Co gorsza – mówią prawdę…
Wystarczy na dzisiaj. List już jest długi. Na koniec jeszcze w telegraficznym skrócie inne wymienione w ankiecie powody odłożenia do ślubu współżycia seksualnego: Cześć! Trzymajcie się. Do następnego razu.
Wasz starszy brat, Jaś Bilewicz
"Ruch Czystych Serc" 2007
seks, współżycie seksualne, współżycie przed ślubem, miłość, antykoncepcja