Jak poprawić własne ojcostwo?
Treść
Jak poprawić własne ojcostwo?
Miłość do żony
Nie można być dobrym ojcem w rodzinie bez dobrej relacji z żoną. Przykład pięknej miłości rodziców jest najważniejszym elementem wychowania dzieci do miłości. Bo przecież celem życia człowieka i jednocześnie źródłem jego szczęścia jest Miłość. (Również w kategoriach wiecznych celem ostatecznym jest Bóg - miłość i Źródło Miłości.) Tak więc dziecko "odarte" z miłości rodziców ma bardzo utrudnioną drogę do własnego szczęścia. Słowem - najważniejsze, co ojciec może dać swoim dzieciom, to uczciwie, mądrze, wiernie i dozgonnie kochać ich matkę. Wszelkie rozważania o "uczciwych" i "kulturalnych" rozwodach, a nawet o korzyściach z nich płynących dla dzieci (będą miały dwie mamusie i dwóch tatusiów) są ordynarną manipulacją i próbą robienia wody z mózgów biednym ludziom.
Wierne trwanie małżeństwa do śmierci jest najważniejszym przekazem o miłości małżeńskiej dawanym dzieciom.
Miłość do dzieci
Miłość do dzieci jest troską o ich dobro, rozwój, o ich zbawienie - aż do świętości. Prymas Tysiąclecia powiedział: Ludzie mówią czas to pieniądz, a ja wam mówię czas to miłość. Miłość okazujemy przez poświęcenie swego czasu. Każdy ojciec powie, że jego praca zawodowa jest takim czasem dawanym dzieciom. To prawda, ale czy to wystarczy? Jest jeszcze tak zwany czas wolny. Rzecz w tym by nie był on "wolny" od dzieci. Wiem, że nie jest prosto (znam to z autopsji) cieszyć się w chwili, gdy trójka małych dzieci naraz siedzi na tatusiu, który zmęczony "jak pies" walnął się właśnie na tapczan, wróciwszy po całym dniu pracy do domu. Wiem również, że wielu ojców bywa w domu prawie wyłącznie wtedy, gdy dzieci śpią. Namawiam wówczas do refleksji - czy tak intensywna praca jest konieczna dla bytu rodziny, i czy przypadkiem nie stała się "atrakcją" samą w sobie i ucieczką od trudów życia rodzinnego? Oby chociaż pragnieniem każdego ojca była chęć jak najczęstszego przebywania z własnymi dziećmi. Czas dobrze przeżyty z dziećmi jest inwestycją, przynoszącą owoce przez całe życie dzieci. Odwrotnie, gdy tego czasu było za mało bywa, że dziecko gubi się czy wręcz wykoleja. Popełnia nieodwracalne życiowe błędy. Wówczas rozpacz rodziców jest spóźniona...
Co robić, gdy tego czasu dla dzieci jest rzeczywiście i z obiektywnych, często nie zawinionych przyczyn, po prostu za mało? Trzeba nauczyć się wykorzystywać jak najlepiej ten, nawet minimalny czas, który nam pozostaje.
Intensywne wykorzystanie czasu
By "nie tracić czasu" - konkretna rada dla wszystkich ojców: już dziś, teraz, natychmiast, uczmy się intensywnego i sensownego spędzania czasu z dzieckiem. Takiego przebywania z nim, żeby dziecko było nasycone kontaktem z nami. Jeżeli ojciec zna potrzeby dziecka, wie, jak je zaspokajać, może w czasie kilku minut, a nawet sekund, każdego dnia skutecznie, w sposób sensowny, nasycić kontaktem ze sobą. Często mówi się o konieczności stałego napełniania tzw. zbiornika emocjonalnego w dziecku. Gdy zbiornik jest napełniony, dziecko w sferze emocjonalnej funkcjonuje dobrze, gdy jest pusty, są kłopoty. Są sposoby intensywnego napełniania tego zbiornika. Chodzi tu o kontakt wzrokowy, o kontakt dotykowy, o ukierunkowaną na dziecko uwagę.
Spojrzenie ojca
Każdy z nas zna moc spojrzenia prosto w oczy. Niestety, wykorzystujemy to zazwyczaj w sytuacjach negatywnych, np. po przewinieniu dziecka. Otóż znając ogromną moc spojrzenia w oczy, zamiast wykorzystywać ją "jak ubek na przesłuchaniu", wykorzystajmy ją z pożytkiem dla dobra dziecka. Spojrzenie prosto w oczy dziecku z miłością - mówiące: kocham ciebie takim, jaki jesteś, bez względu na to, co zrobisz, zawsze będę cię kochać, jestem z ciebie dumny - nasyci u dziecka potrzebę kontaktu z ojcem i tym samym stanie się elementem sprzyjającym jego rozwojowi, wzrostowi. Zauważmy, że na spojrzenie prosto w oczy wystarczy kilka, kilkanaście, no może w wyjątkowych sytuacjach, kilkadziesiąt sekund. Chyba żaden, choćby najbardziej zapracowany ojciec nie powie, że tyle czasu dziennie nie może poświęcić swojemu dziecku. (Jeżeli zestawimy to z czasem ponad 4 godz. które spędza dziennie przeciętny Polak przed telewizorem, łatwo dojdziemy do wniosku, że naprawdę nie o brak czasu chodzi.)
Dotyk
Drugim elementem, bardzo skutecznie zaspokajającym potrzebę kontaktu jest dotyk (tzw. kontakt cielesny). Kobieta w stanie błogosławionym kontaktuje się z dzieckiem cieleśnie 24 godz. na dobę. Po urodzeniu dziecko położone na brzuchu matki uspokaja się. Czuje dotyk skóry i słyszy bicie serca matki -jest u siebie. Małe dziecko, dzięki karmieniu piersią, zabiegom pielęgnacyjnym i zmienianym wielokrotnie pieluchom, jest często dotykane. Potrzeba dotyku jest zaspokajana niemal automatycznie (zmienia się to po odstawieniu od piersi i wyjściu z pieluch). Zwykle jednak małe dziecko jest często pieszczone, przytulane, sadzane na kolanach. Niestety, dorastająca córka czy syn zwykle nie dostaje od tatusia potrzebnej dziennej porcji dotyku. Tatuś, który małą córeczkę nosił na barana, bujał na kolanach, przytulał, głaskał i czule całował, w okresie dojrzewania córki wycofuje się ze wszystkich tych gestów. W pewnym sensie jest to zrozumiałe - oto córka staje się kobietą i nie można jej traktować jak małego dziecka. (Propaganda, mówiąca o rzekomo masowym molestowaniu seksualnym córek przez własnych ojców, spowodowała, że niejeden ojciec wręcz boi się dotknąć swej córki.) Tymczasem to wycofanie dotyku córka często odbiera jako odrzucenie, brak akceptacji: jako dziewczynka byłam kochana, akceptowana, a jako kobieta jestem odrzucona, nie-akceptowalna. Takie poczucie odrzucenia przez najważniejszego dotychczas mężczyznę życia - własnego ojca - owocuje częstym rzuceniem się w ramiona pierwszego lepszego chłopaka. Niejako w podtekście tego zachowania jest chęć sprawdzenia swej atrakcyjności i akceptowalności jako kobiety przez mężczyznę. Ojciec dorastającej córki musi znaleźć nowe formy dotyku, które zaspokajałyby prawidłowe potrzeby i byłyby akceptowalne przez córkę, ojca i otoczenie.
Z synami sprawa jest podobna, choć specyfika kontaktu jest inna. Ojciec powinien znaleźć nowe formy kontaktu dotykowego. Może chłopaka poklepać po plecach, poczochrać po włosach, czy wreszcie mocować się z coraz silniejszym synem. Zapasy z ojcem mogą stać się ulubioną zabawą i jednocześnie znakomitą okazją zaspokajania potrzeb - napełnieniem zbiornika emocjonalnego przez dotyk.
Jesteś najważniejszy...
Wreszcie ukierunkowana uwaga. Chodzi o skoncentrowanie uwagi (choćby na krótko) na jednej, jedynej osobie na świecie, na swoim dziecku (dotyczy to każdego dziecka z osobna). Dziecko w takiej chwili musi czuć się ważne, najważniejsze. Nie chodzi tu o przekazywanie dziecku, że jest pępkiem świata, lecz że w tej chwili tatuś jest wyłącznie dla niego. Tato, niekoniecznie słownie, ma mu powiedzieć: teraz jesteś dla mnie najważniejszy na świecie, słucham ciebie, mam dla ciebie czas, kocham cię. To są chwile ogromnie potrzebne każdemu człowiekowi - być dla kogoś najważniejszym.
Na koniec - konkretna propozycja. Aby panowie, mężczyźni, ojcowie, zaofiarowali - może w najbliższą niedzielę - każdemu dziecku pół godziny. Jestem przekonany, że w wielu domach wybuchnie szał radości, większy niż z powodu otrzymania jakiegoś drogocennego prezentu...
Jacek Pulikowski
"Domowy Kościół" marzec-maj 2010